niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 6

- gdzie Danielle ?!
- yyyy .... nie wiem ! - przeraził się - Darcy widziałaś Danielle ?
- nie ..... - odrzekła
- porwał ją ! - krzyknęliśmy równocześnie z kuzynem. Na naszych twarzach pojawił się strach i rozpacz


*Johnny
Widziałem ciemność , a do tego strasznie bolała mnie głowa.  Przez chwilę nie mogłem się ruszyć , jedynie moje powieki lekko się podnosiły. Słyszałem jakieś głosy , ale kompletnie nie wiedziałem skąd dobiegają. Czułem jak coś liże moją rękę. Mimo tego , że byłem ogłuszony od razu pomyślałem o Alpachino. Nagle myśli zebrały mi się do kupy i otrząsnąłem się. Otworzyłem oczy i ujrzałem Perrie , Darcy i Alpachino , który bawił się moją ręką.
- hej mały - szepnąłem głaskając go
- odezwał się ! - krzyknęła blondynka. W tym momencie nadbiegł Zayn
- odsuńcie się , dajcie mu oddychać - rozkazał . Po minucie już całkowicie odzyskałem przytomność.
- dobrze się czujesz ? - spytała panna Edwards
- tak , może być - odpowiedziałem trzymając się za głowę
- chce ci się pić lub jeść ? - dopytywała się rudowłosa
- przynieście mi wody - poprosiłem
- proszę - odrzekł Zayn dając mi szklankę. Chciałem powiedzieć ,, dziękuję'' , ale moją uwagę przykuł leżący na drugiej kanapie Liam  z nogą zawiniętą w bandaże przez które prześwitywała krew. Od razu przypomniałem sobie wtedy o ostatnim zdarzeniu , o tym że Danielle była w niebezpieczeństwie !
- gdzie jest Danielle ? - zerwałem się
- spokojnie , Johnny - ostrzegła mnie Perrie - może ci się coś stać , jesteś słaby
- gdzie ona jest ? - zwróciłem się do Zayn'a nie zwracając na słowa dziewczyny
- porwał ją - burknął Malik
- co ?! - wrzasnąłem
- znajdziemy ją nie przejmuj się ! - pocieszała mnie Darcy
- właśnie , nic jej się nie stanie - dokończyła blondynka
- to moja wina ! - stwierdziłem
- przestań , nie mogłeś tego przewidzieć ! - sprzeciwił się Mulat
-  A ja nie byłbym taki pewien co do tego - odezwał się nagle Liam. Ta obelga wyzwoliła ze mnie tyle energii , że już wcale nie czułem się zmęczony.
- co masz na myśli ? - oburzyłem się
- przestań ! - krzyknęła panna Cook zwracając się do niego
- czy to nie dziwne , że porywacz wszedł , pomimo drzwi zamkniętych  i że to akurat Johnny się obudził mając pokój najdalej od naszego ?! - powiedział zawzięcie
- czytałem , więc nie spałem - broniłem się
- jasne ... - syknął
- przestańcie ! - wrzasnął Zayn - rozmawialiśmy na ten temat ! Musimy się trzymać razem , aby uratować Danielle!
- on ma rację - ustąpił chłopak z krwawiącą nogą
- ale od czego zaczniemy ? - rozmyślała Perrie
- omówimy to później , teraz chodźmy na śniadanie - zadecydował Mulat. Wszyscy się z nim zgodzili i zaczęli przygotowywać jedzenie. Tylko ja , Liam i Alpachino zostaliśmy przy kanapach.
Po zjedzeniu usiedliśmy wszyscy wokół stołu i rozmyślaliśmy. Nie mieliśmy żadnych pomysłów gdzie ona może być.
- posłuchajcie mam pomysł - powiedział nagle Zayn
- jaki ? - westchnęła Perrie
- porozmawiajmy z Elizabeth - oświadczył
- z kim ? - zdziwiła się Darcy
- z Elizabeth - powtórzył - ona może będzie wiedzieć coś na ten temat , może powie nam kim może być ten ktoś.
- to nie jest taki zły pomysł - potwierdził Liam. Dziewczyny zaraz odpaliły laptopa i weszły w Google.
- wpisuj Johnny - zwróciła się do mnie blondynka podając mi przy tym komputer.
- Elizabeth Wolf - szepnąłem wpisując jej nazwisko. Wszyscy patrzyli się w ekran. Dowiedzieliśmy się  , że jest bardzo szanowanym lekarzem i mieszka niedaleko stąd.
- a więc jedziemy do niej ? - krzyknął z entuzjazmem Malik
- jedziemy - potwierdziłem pochmurnie. Bałem się tej wizyty. Czułem się winny tego , że zostawiłem ją z tym wszystkim samą. Wyjechałem bez słowa , nawet nie przyszedłem na pogrzeb naszego przyjaciela. Jak miałem jej spojrzeć w oczy ? Wolałbym tam nie iść , ale muszę. Zrobię wszystko żeby Danielle wróciła. Kiedy zrobiło się już ciemno każdy poszedł kłaść się spać. Z Zayn'em byliśmy już  w pokoju. On jak zwykle poszedł pierwszy pod prysznic. Ja rozebrałem sobie łóżko , położyłem się na nim i zacząłem znów czytać książkę.
- przepraszam , można usiąść koło ciebie ? - usłyszałem. Brzmiało to zupełnie tak jak wtedy gdy po raz pierwszy zobaczyłem Perrie. Nawet na nią nie patrząc byłem pewny , że to ona.
- oczywiście , proszę się rozsiąść - odpowiedziałem po czym podniosłem na nią wzrok. Ona posłała mi słodki uśmiech i prędko skoczyła na łóżko obok mnie. Nagle uśmiech zniknął i pojawiła się powaga.
- kiedy do niej jedziecie ? - spytała ciężkim tonem. Wyprostowałem się szybko i spojrzałem na nią podejrzanie.
- jutro z rana - odpowiedziałem
- boisz się ? - westchnęła. Zdziwiło mnie to pytanie.
- yyy ni...- zawahałem się nagle i zastanowiłem - tak , boję się
- myślisz , że będzie chciała z wami rozmawiać ? - odezwała się po dłuższej ciszy
- nie wiem - stwierdziłem z zastanawiającą miną.
- Fajnie , że z nami mieszkasz , że nam pomagasz - przyznała
- też się cieszę , dobrze mi tu - powiedziałem
- naprawdę ? - uśmiechnęła się
- no , oczywiście - zaśmiałem się
- lubisz nas ?
- a muszę wliczać Liam'a ? - skrzywiłem się
- nie , nie musisz - zachichotała
- no to nie licząc Liam'a jest świetnie - oznajmiłem
- no to mi ulżyło - westchnęła
- dlaczego ? - zdziwiłem się
- wiesz , myślałam że może masz jeszcze do nas żal - oznajmiła
- nie coś ty - zaprzeczyłem - to było dawno i nie winie was za to , daj spokój
- odzyskasz Danielle ?
- chciałbym
- to moja najlepsza przyjaciółka - powiedziała - obiecaj mi , że ją znajdziemy - przeraziły mnie te słowa. Chciałem ją uratować , ale nie wiedziałem czy potrafię.
- obiecuję - odpowiedziałem mimo woli. Ona się uśmiechnęła i dała mi buziaka w policzek.
- ja też dostanę kuzyneczko ? - odezwał się nagle Zayn stojący w drzwiach łazienki.
- oczywiście - zapewniła po czym wstała i pocałowała go tak samo jak mnie. - idę spać , dobranoc - pożegnała się. Kiedy wyszła Malik usiadł koło mnie.
- ej ty się do niej przypadkiem nie przystawiaj - zaśmiał się i rozczochrał mi włosy
- za późno - uśmiechnąłem się i walnąłem go lekko w rękę.
- wiesz , nawet w obliczu śmierci jestem szczęśliwszy niż przedtem gdy cię nie było - przyznał
- bo wcześniej się baliśmy , teraz już mniej . Ten koleś sprawia , że powoli poznajemy czym dla niego była śmierć.


Myślę , że wam się spodobało :P proszę o komentarze :D jak myślicie jak zareaguje Elizabeth kiedy ich zobaczy ? :3

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 5

- ja nie żartuje - ostrzegłam. Zobaczyłam jednak , że postać siedząca w ciemnościach sięga po nóż.
Pociągnęłam za sobą chłopaka i szybko pobiegłam z nim na górę. Napastnik jednak był szybki i wbił sztylet w nogę Liama , po czym uciekł. Niestety , w takich ciemnościach nie było nic widać. Chłopak jedynie syknął z bólu. Na szczęście zszedł Johnny i Zayn , po czym wnieśli go na górę.
 
 
* Johnny
Całą noc nie spaliśmy. Po pierwsze trzeba było tamować krew Liam'a , a po drugie nikt się nie odważył zasnąć. Rano wszyscy byli ledwo żywi. Posadziliśmy rannego na kanapie , a obok niego położył się Alpachino. Perrie zrobiła jakieś śniadanie , które wszyscy jedliśmy wokół leżącego chłopaka.
- tak nie może być - odezwała się Darcy
- jak ? - spytał Zayn
- tak , że ten koleś wchodzi sobie do nas kiedy chce i robi co chce - wytłumaczyła rudowłosa.
-Darcy ma rację , musimy zamykać wszystkie okna i drzwi , bo dopiero wtedy będziemy bezpieczni we własnym domu - powiedział z bólem Liam
- kto nie zamknął wczoraj drzwi !? - krzyknęła Danielle
- ja - wyszeptał ze wstydem Mulat. Wszyscy zmierzyli go pogardliwym wzrokiem.
- czy ty chociaż raz możesz nie dać plamy ? - zaśmiałem się.
- no sorry , zapomniałem - tłumaczył się.
- mniejsza o to - skończyła temat Perrie - co robimy z tym wszystkim ? On nas zabije !
- teraz wiemy , że to nie są niestety żarty - stwierdziła Danielle
- musimy się dowiedzieć kto to - oznajmiłem
- ja myślę , że to ten Dean - powiedziała Darcy
- on nie żyje ! - przypomniała  Perrie
- ja uważam , że to mógłby być któryś z jego przyjaciół , a skoro ta Elizabeth to płeć żeńska , to zostajesz tylko ty Johnny - zwrócił się do mnie z pogardą Liam
- możesz przestać ? - krzyknąłem - jak ci tak bardzo zależy , żebym to był ja to z chęcią ci coś zrobię !
- nie wątpię - odpowiedział
- przestańcie ! - przerwała nam ciężarna
- ogarnij się Liam , to nie Johnny - zbulwersowała się Perrie
- tak , dla ciebie to on jest święty jak anioł Gabriel - syknął ranny
- mordy w kubeł i słuchać ! - oburzył się zabawnie Zayn - od teraz wszyscy w tym siedzimy , więc musimy się trzymać razem !
- nareszcie mądrze mówisz - przyznałem i stuknąłem się z nim pięściami na znak poparcia.
- dobra , to może jego rodzice ? - rozmyślała blondynka
- nie żyją , sprawdziłam to - odezwała się Darcy. Nagle przyszedł SMS na telefon Danielle.
- czytaj ! - wrzasnął Mulat
- dobra już - wystraszyła się go - ,, Pat­rząc na ciem­ność lub śmierć boimy się niez­na­nego. Ja sprawię , że to poznacie i przestaniecie się bać . Mściciel ''
- więc co ? przyjdzie do nas w nocy ? - spytał Liam
- coś mi się zdaje , że tak - odpowiedziałem. Niestety , miałem rację.
Cały dzień siedzieliśmy przed telewizorem aby dotrzymać towarzystwa naszej kalece. O godzinie 22:00 poszliśmy spać. Ja i Zayn udaliśmy się do swojego pokoju , Danielle i Liam do swojego , Perrrie i Darcy miały dwa oddzielne. Przed zaśnięciem postanowiłem poczytać sobie trochę moją ,,Winnetou''. Zeszło mi dłużej niż myślałem. Kiedy wreszcie zgasiłem lampę nocną i przymknąłem moje zmęczone powieki usłyszałem dźwięk , jak by ktoś ciągną po podłodze worek kartofli. Postanowiłem przeszukać dom i zobaczyć co to. U rudowłosej i blondynki wszystko było w porządku. Spały w najlepsze. Poszedłem więc do pokoju przyszłych rodziców. Ujrzałem tam leżącego na ziemi Liama z zakrwawioną na dobre nogą. Płakał.
- gdzie Danielle ?! - krzyknąłem
- zabrał ją !
- gdzie ?!
- na dół - wskazał na schody. Rzuciłem się bez zastanowienia w ich stronę. Kiedy byłem w salonie zwolniłem . Przypomniałem sobie słowa w SMS'ie. ,, Pat­rząc na ciem­ność lub śmierć boimy się niez­na­nego. Ja sprawię , że to poznacie i przestaniecie się bać ''. Widziałem ciemność , ale nic po za tym. Bałem się tylko , by nie zobaczyć także śmierci. Szedłem powoli. Próbowałem zaświecić światło , ale na nic. Wywaliło korki. Starałem przemieszczać się niesłyszalnie. Nagle zobaczyłem przed sobą niską , drobną postać ubraną w czarno - białą szatę z kapturem. Ta postura idealnie pasowała do Dean'a. Zawsze był mały. Usłyszałem także płacz. Odwróciłem się by zobaczyć skąd dobiega , ale kiedy uświadomiłem sobie , że nie mogę tracić stojącej przede mną zmory z oczu , nikogo już tam nie było. Szybko pobiegłem w stronę szlochania. To była Danielle. Siedziała zapłakana w kącie za kanapą. Chciałem już do niej podejść , ale poczułem padający na mnie z boku czyjś oddech. Bez wątpienia ktoś stał koło mnie , na odległość nie większą nić pięć centymetrów. Przeraziłem się. Nie mogłem podejść do Danielle , bo zostałbym zaatakowany od tyłu. Cofnąć też się nie dało , bo ten ktoś by się pokapował , że go dostrzegłem i bez wątpienia zaatakowałby. Postanowiłem więc szybko podbiec do Danielle , z możliwością szybkiego odwrócenia się do napastnika. Niestety on był sprytniejszy. Wiedział , że tak zrobię i wcześniej zawiązał linkę między krzesłami. Potknąłem się o nią i runąłem na ziemię. Wtedy wyszedł z ukrycia i zadał mi tak potężny cios butelką w głowę , że zemdlałem. Oczy mi gasły , ale zanim zamknęły się całkowicie ujrzałem jeszcze okropne łzy Danielle.
 
*Perrie
Rano , kiedy się obudziłam , postanowiłam zejść za dół. Strasznie się wystraszyłam gdy zobaczyłam leżącego na środku korytarza Johnn'ego z rozbitą głową , wokół której leżały kawałki jakiejś butelki. Podeszłam do niego i zaczęłam szarpać aby się obudził. Nie ruszał się ! Szybko pobiegłam na górę po pomoc. Wpadłam do pierwszego pokoju. W nim za to leżał Liam w kałuży krwi. Zaczęłam krzyczeć i padłam na kolana. Nagle wbiegli do pokoju Zayn i Darcy.
- co się tu stało ! - krzyknął chłopak
- nie wiem - wybełkotałam w płaczu.
- Liam ! - wrzasnęła ze łzami Darcy i padła podobnie jak ja.
- gdzie Johnny ? ! - spytał
- na dole 
- zajmijcie się nim , zatamujcie krew , a ja pójdę po Johnnego - oznajmił. Zrobiłyśmy to co nam kazał. Noga rannego była już cała sina. Marnie to wyglądało. Położyłyśmy go na łóżku i Darcy została z nim , a ja poszłam zobaczyć co się dzieje na dole. Poszkodowany leżał na kanapie , a obok niego nasz szczeniak. Zayn szukał czegoś w kuchni.
- co robisz  ? - spytałam
- szukam jakiegoś bandaża - odpowiedział
- co z nim ? - westchnęłam zmęczona tym wszystkim
- nie wiem , to się okaże , a Liam ?
- słabo , jego noga jest cała sina - wybełkotałam
- nie możemy iść z nimi do lekarza - oznajmił
- dlaczego ? - zdziwiłam się
- co mu powiemy ? że jakiś psychopata rozwalił temu łeb , a tamtemu nogę ?
- może i masz rację - przyznałam
- idę z bandażami na górę , a ty zostań z nim - nakazał wskazując na Johnn'ego
- dobrze - zgodziłam się. Podeszłam do kanapy i patrzyłam się na jego zmęczoną i obolałą twarz. To przez nas tak cierpiał. Ale zaraz .......  gdzie Danielle ?!
- Zayn ! - krzyknęłam
- co ? - wychylił się z pokoju w którym była Darcy
- gdzie Danielle ?!
- yyyy .... nie wiem ! - przeraził się - Darcy widziałaś Danielle ?
- nie ..... - odrzekła
- porwał ją ! - krzyknęliśmy równocześnie z kuzynem. Na naszych twarzach pojawił się strach i rozpacz.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 4

- a więc jako dzieci chodziliśmy we czwórkę do szkoły. Byliśmy bardzo lubiani przez dzieciaki i to niestety znacznie podwyższyło naszą samocenę. Byliśmy bardzo pewni siebie i zaczęliśmy wszystkim dokuczać. Kiedyś jednak zabawa się skończyła. Była taka trójka przyjaciół. Dwóch chłopców i jedna dziewczynka. Cóż tu dużo mówić. Była taka sytuacja , w której popchnęliśmy jednego z nich na szklaną szybę i .......... - tu nie dokończyła , bo jej przerwałem.
- i dziewczynka została pokaleczona w twarz , jeden chłopiec zginął , a trzecii - powiedziałem łapiąc się za szyję - a trzeci miał tylko rozciętą szyję. - ich reakcja była niesamowita.
-skąd wiesz ? - spytał z niedowierzaniem Liam
- Bo tym chłopcem byłem JA.



*Johnny

Przez około 5 min żadne z nich się nie odezwało. Po chwili Zayn otrzeźwiał i rozmyślał nad tym co powiedzieć.
- papierosa ? - spytał podkładając mi paczkę przed twarz. Nie odzywając się słowem wziąłem go i zapaliłem , ale nawet to nie pomogło , bo nadal czułem niezręczność i spięcie.
- przepraszam Johnny - usłyszałem jakiś głos . Ten głos wcale nie był któregoś z siedzących obok mnie. Dobiegał ze schodów. Spojrzałem w ich stronę i ujrzałem dziewczynę w ciemnych , kręconych włosach i brązowych oczach. Jej znakiem rozpoznawczym była około ośmiomiesięczna ciąża. Trzymała się za plecy i patrzyła na mnie. Obok niej siedział  szczeniak rasy Husky Syberyjski.
 
 
Znała moje imię , więc pewnie Perrie jej o mnie mówiła. Szybko przypomniałem sobie , że to ciężarna i nie wolno przy niej palić. Zgasiłem papierosa w popielniczce i spojrzałem na nią. Nie wiedziałem co zrobić. Jej widok mnie  oszołomił. Poczułem jakąś litość , chęć przebaczenia. Byłem zły na nich , ale nie na nią. Nie wiem dlaczego.
- wiem , że prędko nam nie darujesz , ale musisz wiedzieć , że żałujemy - kontynuowała po czym starała się zejść na dół.  Wstałem , podskoczyłem do schodów i podałem jej rękę , aby jej to ułatwić.
Nagle wyskoczył Liam.
- kochanie , ja ci pomogę - krzyknął
- nie trzeba - odpowiedziała podając mi rękę. Pies zbiegł za nią i usiadł obok kanapy.
- wiesz , nie ma sprawy - odpowiedziałem. Chwile potem tego żałowałem. Byłem wściekły ! Zabili mi przyjaciela , ale mimo to dziewczyna ta wywarła na mnie takie wrażenie , że nie sposób było się na nią złościć. Sam się sobie dziwiłem.
- nie ma sprawy ?! - oprzytomniała Perrie . - jesteśmy zabójcami i zawsze już nimi będziemy ! Myślałam , że da się od tego uciec , ale los przysłał nam akurat ciebie !
- Perrie , przestań - powiedziałem. Zrobiło mi się ich żal , jak zobaczyłem ich smutne i pełne żalu twarze. - minęło dziesięć lat , to cała dekada.
- ona ma rację - oznajmiła ciężarna - jesteś tutaj po to by nam przypomnieć co zrobiliśmy , to przeznaczenie.
- Danielle - odezwał się do niej Liam po czym ją obiął
- czekajcie , możecie mi jeszcze raz wytłumaczyć co tu się dzieje ? - rozkazał zdesperowany Zayn.
- usiądźmy - zaproponowała brunetka wskazując na sofę. - a tak w ogóle to jestem Danielle  - zwróciła się do mnie.
- Johnny - odpowiedziałem
- wiedziałeś , że to my ? - spytała Darcy
- nie - oznajmiłem
- to jest jakaś paranoja , pech albo cholerne zrządzenie losu - zdenerwował się mulat
- Zayn , przestań - uciszyła go Perrie
- kim jest ten człowiek , który wam grozi ? - rzuciłem
- nie wiemy - stwierdziła blondynka - zawsze podpisuje się ,,Mściciel'' , ale jego wiadomości się nie zapisują więc nie ma nawet mowy o wezwaniu policji , bo nie ma dowodów.  
- to nie możliwe - zaprzeczyłem
- nie możliwe , a jednak ! - odezwał się Liam
- skąd wiecie , że chodzi właśnie o to ? - chciałem się upewnić
- z tąd , że za każdym razem kiedy dzwoni słychać w tle tą melodię , którą grałeś w dniu jego śmierci i napisał nam , że dziesięć lat na to czekał - oświadczył Zayn
- to nie jest normalne - przeraziłem się - ale kto to może być ?!
- ten twój kolega - odpowiedziała mi Darcy
- on nie żyje - burknąłem
- no i co ?! to on ! - przekonywała mnie
- nie przesadzajmy , to nie jest Lord Woldemord do jasnej cholery ! - powiedział Zayn
- przestań ! - uciszyliśmy go.
- on ma rację , nie mógł sobie tak po prostu wyjść z grobu i do nas dzwonić ! - wtrącił się Liam
- a jak ktoś sobie z nas robi jaja ? - pomyślała Perrie
- nawet jeżeli tak jest to trzeba uważać - ostrzegła Danielle - a ty z nami zamieszkasz , jesteś nam potrzebny - zwróciła się do mnie
- nie no spoko , po co się mnie pytać o zdanie - odpowiedziałem z uśmiechem
- jak cię ten psychol będzie rżnął na kawałki to też się ciebie nie zapyta o zdanie uwierz mi - powiedział Zayn
- dobra tym mnie przekonałeś - oznajmiłem i w godzinę przywieźliśmy z nim wszystkie moje rzeczy.
Wnosząc walizki usłyszałem rozmowę Danielle i Liama
- kochanie , znamy go niecałe 5 godzin , a on już się do nas wprowadza - stwierdził chłopak
- wiesz , zabiliśmy mu przyjaciela nie sądzisz , że jesteśmy mu coś winni ? - odpowiedziała
- jak chcesz , ale żebyśmy tego nie żałowali - oznajmił - równie dobrze to on może być tym ,,Mścicielem''. - Tu przesadził . Jak mógł mówić takie coś ?! Miałem mu ochotę coś powiedzieć , ale przypomniałem sobie , że ja tej rozmowy w ogóle nie powinienem słyszeć , dlatego czekałem na reakcję dziewczyny.
- przestań , ogłupiałeś ?! - krzyknęła. Wtedy się wciąłem.
- co się stało ? - zacząłem
- nic - burknął Liam
- Danielle , jak ma na imię wasz pies ? - rzuciłem szybko , żeby znaleźć temat do rozmowy.
- Alpachino - odpowiedziała. To imię śmieszy mnie aż do dziś.
- hm.... ciekawie. - przyznałem - po ślubie sobie go kupiliście ?
- nie , nie mieliśmy ślubu - syknął 
- aha - westchnąłem. Musiałem wiedzieć czy ona jest mężatką. Po godzinie byłem już rozpakowany. Dzieliłem pokój z Zayn'em . Pogadaliśmy trochę , a potem zeszliśmy na kolację.
- mam nadzieję , że ci będzie smakować - zwróciła się do mnie Perrie z założonym na siebie zielonym fartuszkiem. Zauważyłem też na dłoniach dziewcząt złote bransoletki.
- jeśli ty gotujesz , to na pewno - uśmiechnąłem - a co będzie ?
- zapiekanka domowej roboty - odezwała się Darcy
- to super , kocham zapiekanki - wtrącił się mulat. Szybko usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy wcinać. Alpachino też dostał swoją. Gadaliśmy , śmialiśmy się i jedliśmy. To było cudowne. Całkiem zapomnieliśmy z jakiego powodu tu jestem. Niestety , nagły telefon nam o tym przypomniał. To był telefon Perrie.
- zastrzeżony - oznajmiła patrząc na ekran
- daj ja odbiorę - zaproponowałem
- weź na głośno mówiący - nakazała Danielle . Odebrałem i chciałem coś powiedzieć ale usłyszałem tę melodię , którą grałem dziesięć lat temu.  Potem odezwał się ochrypły głos.
- co za robaka sprowadziłaś do domu jędzo ? -krzyczał
- jędza jest zajęta - odpowiedziałem
- to kto mówi ?
- ten , którego nazwałeś robakiem
- świetnie , radzę ci się stąd wynieść , albo ci wyjmę flaki i dam psom na kolację - zagroził. Wryło mnie. To faktycznie był jakiś świr.  
- mam się bać ? - spytałem. Nagle usłyszeliśmy jak na górze coś się stłukło.
- słyszałeś ? to ja . Tak masz się bać , bo niedługo przyjdę niezapowiedzianie- powiedział i rozłączył się.
- on jest na górze - przestraszyła się Darcy
- chodźmy zobaczyć - zaproponowałem
- co ?! jeśli chcesz to sobie tam idź , ale nas w to nie mieszaj - krzyknął Zayn
- a co zamierzasz zasnąć ze świadomością , że on jest w domu ? - spytała Perrie
- dobra chodźcie - poddał się. Wszyscy wstaliśmy i przemknęliśmy powoli po schodach na górę. Ja
szedłem pierwszy , a za mną cała reszta.
- co zrobimy jak wyleci z któregoś z pokoi ? - zastanawiał się Liam
- jak wyleci , to się będziemy zastanawiać - szepnąłem. Sprawdziliśmy wszystkie pokoje i nic. Został tylko pokój Darcy. Kiedy już byliśmy na końcu korytarza usłyszeliśmy w nim kroki. Każdy z nas przełknął ślinę. Nagle dostrzegłem , że wszyscy się za mną chowają jakbym mógł ich jakoś obronić. Liam też to zauważył i nie chcąc być ,,gorszym'' wyszedł na przód.
- uważaj - ostrzegłem go. Nie posłuchał. Chciał otworzyć drzwi , ale coś je trzymało z drugiej strony. Chłopak się siłował , ale nie dawał rady. W końcu jego przeciwnik puścił klamkę i Liam wpadł do pokoju . Drzwi  zamknęły się z ogromnym hukiem.
- cholera , on tam z nim jest - krzyknąłem i rzuciłem się z Zayn'em na drzwi. Niestety były zamknięte.
- zamknięte - oświadczył mulat próbując na daremnie je otworzyć.
- ale te drzwi nie mają zamka ! - krzyknęła Darcy . Nagle zauważyliśmy , że z pokoju nie dochodzą żadne dźwięki. Nacisnąłem powoli na klamkę , a ona bez problemu się otworzyła. Dziewczyny były przerażone. Zajrzałem do pokoju. Było strasznie ciemno. Po chwili znaleźliśmy się w nim już wszyscy. Chciałem zapalić światło. Dotknąłem włącznika i nie tylko. Była na nim ludzka ręka. Czułem jej przerażające ciepło. Mimo to zapaliłem światło i usłyszałem przeraźliwy krzyk. Wszyscy zerwali się do ucieczki , a ja tam zostałem zupełnie sam. Normalnie też bym uciekał , tyle tylko że reszta była tak zajęta ucieczką , że nie spostrzegła Liama , który sobie z nas żartował.
- nienormalny jesteś ? ! - krzyknąłem - zawału mało nie dostaliśmy
- co przestraszyłem cię ? - zapytał szyderczo
- dopóki światło było zgaszone i nie musiałem na ciebie patrzeć to nie było tak źle - pysknąłem. W tym momencie weszła reszta.
- ty idioto , wiesz jak się o ciebie baliśmy ? - zbulwersowała się Perrie
- naprawdę ? niemożliwe ... - zaśmiał się
- wiesz co bardzo śmieszne , to naprawdę mógł być on - krzyknęła  już nie na żarty Darcy - po za tym ja się naprawdę o ciebie bałam , wiesz ? - dokończyła , po czym wyszła wściekła.
 
 
*Darcy
 
 
Jak on mógł się tak zachować ? I po co w ogóle ? Z resztą nie obchodzi mnie to , teraz jest z Danielle i będą mieli dziecko , więc to nie ja powinnam się o niego martwić. Kiedyś byliśmy razem i bardzo go kochałam. Niestety Danielle też. Kiedy się z nim pokłóciłam , on wypił za dużo i poszedł do niej. To miała być jedna noc po pijaku , ale ona zaszła w ciąże i od tamtej pory jest z nią. Nie mógł jej zostawić z dzieckiem - rozumiem. Ale on mnie z nią zdradził , w pewnym sensie i w tym wypadku to , że był wypity nie ma znaczenia. Nie wybaczę mu tego , ale muszę się pogodzić z tym , że niedługo będę oglądać ich jako szczęśliwą rodzinę. Po tym ,,żarciku''  poszłam na dół i zamknęłam się w łazience. Po godzinie  nareszcie wyszłam. Było ciemno , świeciła się tylko lampka nocna w salonie. Na przeciwko drzwi od toalety stał Liam oparty o ścianę. Wszyscy szli już na górę. Danielle zmierzyła nas wzrokiem , ale nie martwiła się. Wiedziała , że nadal coś czuję do niego , ale on do mnie już nic. Podszedł i stanął przede mną.
- co chcesz ? - burknęłam
- przeprosić - odpowiedział smutnie
- daruj sobie - syknęłam
- no weź , Darcy - powiedział prawie czule
- co ?! - krzyknęłam
- ej , wiem że przez nasze ostatnie relacje mam u ciebie minusa , ale chce to naprawić - tłumaczył żałośnie.
- minusa ?! człowieku ty mnie zdradziłeś ! - przypomniałam - wiesz jak się czuje zdradzona kobieta ?
- nie wiem nigdy nie byłem ,, zdradzoną kobietą'' - zażartował bezczelnie
- wiesz co ?! - wybuchłam
- co ?
- ktoś za tobą siedzi na fotelu - oznajmiłam przerażona , choć nie to chciałam powiedzieć.
- jasne - nie uwierzył
- Liam , ktoś tam jest ! - krzyknęłam
- nie nabierzesz mnie , ale cieszę się że ci humorek wrócił - uśmiechnął się.
- ja nie żartuje - ostrzegłam. Zobaczyłam jednak , że postać siedząca w ciemnościach sięga po nóż.
Pociągnęłam za sobą chłopaka i szybko pobiegłam z nim na górę. Napastnik jednak był szybki i wbił sztylet w nogę Liama , po czym uciekł. Niestety , w takich ciemnościach nie było nic widać. Chłopak jedynie syknął z bólu. Na szczęście zszedł Johnny i Zayn , po czym wnieśli go na górę.
 
 
Mam nadzieję , że się podobało :3 każdego kto przeczyta , proszę o mały komentarz :P

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 3

- jak widzisz jesteśmy zajęci więc .... - już chciał się mnie pozbyć ale mu przerwałem
- Perrie , przecież mówiłaś , że Zayn to twój kuzyn - zauważyłem . Dziewczyna zbladła. Mulat spojrzał na nią , a potem na mnie i przegryzł dolną wargę. Najwyraźniej zepsułem mu jego chytry plan.

*Johnny

- yyyy - wydała z siebie pusty dźwięk. Od razu wiedziałem , że coś kręcą. Spojrzeli na siebie przerażeni i pewnie szybko myśleli jaki jeszcze kit mi wcisnąć.
- bo to prawda - zaczął chłopak - ona ma w rodzinie Zayna i ja jestem Zayn - improwizował. Dziewczyna załamała się po tym co usłyszała. Wtedy już była pewna , że im nie uwierzę. Ja jednak nie zamierzałem się pytać  o nic więcej. Miałem swój honor. Było dla mnie jasne , że nie jestem u nich mile widziany. Byłem wtedy na nią wściekły za to jak mnie potraktowała. Jestem pewien , że gdybym wiedział dlaczego tak robiła , nigdy bym się tak nie zachował. Ja jednak musiałem wzbudzić w niej poczucie winy. To mój nawyk.
- rozumiem , takie zbiegi okoliczności się zdarzają - burknąłem , po czym spojrzałem na nią takim wzrokiem , który mógł się jej nawet po nocach śnić. Był pełen nienawiści , zawodu i pogardy. Ona od razu to wyczuła. Gdybym wiedział jaka była wtedy bezsilna ! Nie mogła nic zrobić. W zasadzie mogła , ale ja na jej m miejscu zachowywałbym się dokładnie tak samo. Po tych słowach odwróciłem się i odszedłem , nie patrząc na nich ani sekundy dłużej.

* Perrie

Nigdy tego nie zapomnę! Ten jego zimny wzrok. Nie daruje sobie tego jeśli go już nigdy nie zobaczę. Ale jak miałam się z nim spotkać ? Jedyną szansą było siedzenie w tej kawiarence i czekanie aż się w niej zjawi. Jednak ze względu na sytuacje moją i moich przyjaciół nie mogłam się zbyt często oddalać sama. Wzięłam w pewnym momencie telefon do ręki. To jedyna rzecz jaka mi po nim została. Nie miałam jego numeru. Nagle wpadłam na pomysł. Może zostawił mi na nim jakąś wiadomość ? Albo zapisał swój numer ? Sprawdziłam to , ale nic z tych rzeczy. Nagle przyszedł Sms. Ucieszyłam się , bo od razu pomyślałam o Johnny'm. Niestety , to nie on tylko osoba , która piszę do mnie zbyt często. ,, Odczytałaś mojego Sms'a kochany trupie ? Już się nie mogę doczekać widoku twojej ciepłej , gęstej krwi ......... Twój Mściciel " Kim był Mściciel ? tego się niebawem dowiecie. Najgorsze było to , że nie wiedziałam o jakiego Sms'a mu chodziło ! Skoro teraz nie miałam telefonu musiał wysłać go gdy telefon miał Johnny ! Na pewno to przeczytał . Ale jaka była treść wiadomości ? Normalnie sprawdziłabym w skrzynce , ale wiadomości od ,,niego'' się nie zapisywały . Podjęłam samodzielną decyzję. Weszłam do salonu i stanęłam przed czwórką moich przyjaciół.
- idę do Johnny'ego i wszystko mu mówię , przygotujcie się ! - krzyknęłam i wyszłam. Nie wiem co mną kierowało , że zupełnie obcemu człowiekowi chciałam powiedzieć takie coś ! To była nasza tajemnica , ale musiałam mu powiedzieć . Weszłam do kawiarenki i zobaczyłam go. Wtedy już nie miałam żadnych wątpliwości.

*Johnny

Siedziałem sobie spokojnie w tym samym miejscu co zawsze , czytałem tą samą książkę i ku mojemu zdziwieniu usłyszałem ten sam głos.
- przepraszam , można usiąść koło ciebie ? - powiedziała blondyneczka. Tak , to była Perrie.
- oczywiście , proszę się rozsiąść - odpowiedziałem. Patrzyliśmy się na siebie i nie wiedzieliśmy czego od siebie chcemy , po co tu jesteśmy. Nagle się odezwała , a potem to już poszło szybko. Bardzo szybko.
- posłuchaj , wiem  co sobie o mnie pewnie sądzisz , ale moje zachowanie i to , że cię odrzucałam ma swój powód. - tłumaczyła się
- słucham - odpowiedziałem.
- wiem , że to może dziwnie zabrzmieć , że weźmiesz mnie za wariatkę i nie uwierzysz mi , ale - zawahała się - .............. ale mnie i moich przyjaciół od pewnego czasu nęka jakiś psychopata. Wysyła nam Sms'y których nie mogę ci pokazać , bo się nie zapisują! Wiem jak to brzmi. Ponad to kiedyś zrobiliśmy coś strasznego i ten człowiek się mści tyle tylko , że to nie jest do końca możliwe aby tio był on  . Ja po prostu nie chciałam cię w to wplątywać , bo to na prawdę nie żarty. Ten ktoś był raz w naszym domu , obserwuje nas bez przerwy i niedługo zacznie się mścić. - spojrzała na mnie z nadzieją - wierzysz mi ?
- tak - odpowiedziałem. Sam nie wiem czemu. Wcale jej nie wierzyłem. Chciałem zobaczyć jak dalej będzie kombinować. Chociaż z drugiej strony , zastanawiał mnie ten Sms który odczytałem na jej telefonie. To by się zgadzało.  Wracając do Perrie  to tak zmazała się moją odpowiedzią , że zamarła na chwilę.
- że co ? - wydusiła z siebie
- wierzę ci - oznajmiłem
- tak po prostu ? - krzyknęła
- a co okłamałabyś mnie ? - uśmiechnąłem się. Mimo , że wiedziałem iż to kłamstwo, miałem z tego uciechę.
- oczywiście , że nie - zaprzeczyła
- no widzisz - powiedziałem - mam jeszcze tylko małe pytanko ....
- jakie ? - spytała czekając pewnie na coś w stylu ,, czy ty jesteś normalna ? '' , ale nie usłyszała nic z tych rzeczy.
- Zayn to twój kuzyn czy chłopak , bo nie wiem - zażartowałem. Ona się zdziwiła. Opowiadała mi o psychopacie , a ja interesowałem się tym , czy ma chłopaka.
- kuzyn - oznajmiła - chodź do mojego domu , tam poznasz resztę
- dobrze - zgodziłem się. To było dziwne. Czemu ona mi o tym mówiła ? Wtedy jeszcze nie zastanawiałem się nad tym myśląc , że to bajeczka , jednak teraz wiem , że to była prawda i nadal nie wiem dlaczego się na to zdobyła. Może los chciał aby nasze drogi znowu się połączyły ? Tak , ZNOWU. O tym dlaczego użyłem tego słowa zaraz wam opowiem.
Weszliśmy  do tego ciemnego starego domu i ujrzałem trzy osoby. Patrzyły na mnie z niezadowoleniem , jednak nie było odwrotu. Wszystko wiedziałem. Jednym z nich był Zayn , a drugim Liam , którego poznałem w nietypowych okolicznościach jak pamiętacie. Na pufie w salonie siedziała niebieskooka , rudo , a raczej czerwono-włosa dziewczyna. Była ładna.
- chłopaków już znasz - odezwała się Perrie - a to jest Darcy
- Darcy Cook - podkreśliła dziewczyna i podała mi przyjaźnie rękę.
- Johnny Black - przedstawiłem się.
- a więc Perrie powiedziała ci już wszystko ? - spytał z pogardą Zayn.
- Chyba jeszcze nie wszystko - odpowiedziałem , patrząc na nią. 
- siadaj - rozkazała wskazując na kanapę. Wszyscy zrobili to samo.
-  Wiesz już o tym kolesiu - zaczęła blondynka
- Mściciel , tak ? - chciałem się upewnić
- skąd wiesz ? - zdziwiła się
- ponieważ , gdy spotkałem Liama i zobaczył mnie z twoim telefonem pewnie pomyślał , że jestem tym kimś i cię porwałem , a telefon sobie wziąłem więc pociągnął mnie za kurtkę i nazwał ,,Mścicielem'' stąd można było się domyśleć. - wytłumaczyłem
- nic nie mówiłeś o tym - zauważył Zayn zwracając się do niego
- nie było okazji - odpowiedział Liam niechętnie rozmawiając o mojej osobie,
- nie ważne - rzuciła Perrie - a więc on ma powody , żeby nas zabić
- opowiedz mu wszystko od początku - zaproponowała Darcy . Zdziwiło mnie to jak nagle wszyscy sięna mnie mile patrzyli i ciepło się do mnie zwracali. Przepraszam , prawie wszyscy. Czyli wszyscy oprócz Liama. Perrie zaczęła opwieść.
- a więc jako dzieci chodziliśmy we czwórkę do szkoły. Byliśmy bardzo lubiani przez dzieciaki i to niestety znacznie podwyższyło naszą samocenę. Byliśmy bardzo pewni siebie i zaczęliśmy wszystkim dokuczać. Kiedyś jednak zabawa się skończyła. Była taka trójka przyjaciół. Dwóch chłopców i jedna dziewczynka. Cóż tu dużo mówić. Była taka sytuacja , w której popchnęliśmy jednego z nich na szklaną szybę i .......... - tu nie dokończyła , bo jej przerwałem.
- i dziewczynka została pokaleczona w twarz , jeden chłopiec zginął , a trzecii - powiedziałem łapiąc się za szyję - a trzeci miał tylko rozciętą szyję. - ich reakcja była niesamowita.
-skąd wiesz ? - spytał z niedowierzaniem Liam
- Bo tym chłopcem byłem JA.


Chyba wyszedł nawet długi :P Mam nadzieję :3 I jak podoba się ? Komentujcie :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Rysuneczki :P

Hejka :P Mam dla was ( może niezbyt ładne ) ale zawsze jakieś rysunki One Direction :P Mam nadzieję , że wam się spodobają , bo długo się nad nimi bawiłam :3 P.S mile widziane komentarze :D
  Zayn Malik
 
 Harry Styles
 
 
Niall Horan
 
 
Który podoba się najbardziej ?
 


czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 2

   Nagle przyszedł SMS. Z zastrzeżonego. Nie wiem dlaczego go przeczytałem. Brzmiał tak : ,, Za grzechy w młodości karze Bóg w starości jędzo ! pożegnaj się z przyjaciółmi bo ty będziesz skonać ostatnia ! ''
 


 Co ten Sms miał znaczyć ? Nie wiedziałem kompletnie co o tym myśleć. Dlaczego ktoś wysyłał jej takie coś ? Przecież wyglądała na miłą. Z resztą musiałem później nad tym główkować. Teraz trzeba było znaleźć ją i w razie możliwości jej pomóc , bo nie wyglądało mi to zbyt dobrze. W wieczór poszedłem do kawiarni , tej samej co wtedy. Czekałem godzinę ..... dwie ......ale nie przyszła , aż w końcu nadszedł kolejny Sms. Tym razem od jakiegoś Liama: ,,Cześć , spotkajmy się w Czarnym Kocie za 20 min''. Postanowiłem to wykorzystać i pójść na umówione miejsce , po to by zapytać się jej kolegi gdzie mieszka , aby móc oddać jej telefon. ,,Czarny Kot'' to kawiarenka rywalizująca zaciekle z tą , w której obecnie się znajdowałem. Minęło 20 min , a ja właśnie otwierałem ciemne drzwi lokalu. Szukałem po stolikach kogoś kim mógł być ten chłopak , ale był taki tłok , że musiałbym  wydrzeć na cały głos jego imię aby pokapować się który to. Postanowiłem usiąść i namyślić się. No cóż , nie mogłem pytać się wszystkich czy przypadkiem nie mają na imię Liam. Musiałem wymyślić coś innego. W końcu stwierdziłem , że pewnie i tak już wyszedł więc to nie miało sensu. Kiedy zatrzasnęły się za mną te ciemne drzwi , które godzinę temu dopiero otwierałem zadzwonił telefon. Jej telefon. Odebrałem go nie patrząc nawet kto to.
- gdzie jesteś Perrie ? - usłyszałem
- to nie Perrie - odpowiedziałem. Nagle zorientowałem się , że mój rozmówca stoi za mną i on najwyraźniej też dopiero teraz się skapnął. Już otworzyłem usta , żeby się przywitać i wytłumaczyć co jej telefon robi u mnie , ale nie zdążyłem ponieważ chłopak pociągnął mnie silnie za sobą i zaprowadził to ciemnego ślepego zaułka.
- Mściciel !!! - wrzasnął po czym złapał mnie silnie za brodę , podniósł moją twarz ku sobie i zaczął świecić na nią latarką z telefonu - pokaż przebrzydłą mordę psychopato !
- że co proszę ? - spytałem i popchnąłem go tak , że aż wleciał w najbliższy śmietnik. Szybko jednak wstał , przyjrzał mi się i ze zdziwieniem kontynuował :
- przecież ja cię nawet nie znam ! Gdzie jest Perrie ? ! - krzyczał
- po pierwsze dlaczego ciekawi cię moja morda ? Po drugie dlaczego nazwałeś mnie psychopatą? A po trzecie ja też cię nie znam i też szukam tej Perrie ! - zdenerwowałem się
- zaraz , co ? - zdezorientował się
- poznałem ją niedawno , poprosiłem o numer telefonu , a ona zostawiła mi i numer i  telefon - wyjaśniełem
- nie wierze ci ! - wybuchnął i znowu przybił mnie do ściany tym razem mocniej niż poprzednio aby zemścić się za ten śmietnik. Nagle zadzwonił mu telefon. - stój tu i się nie ruszaj ! - rozkazał co miałem raczej gdzieś - Halo .......  Perrie ?  ....... - zdziwił się - zgubiłaś telefon ? ..........   i został u takiego chłopaka ........ - powtarzał jej słowa ze wstydem , że mnie zaatakował niepotrzebnie - ok będę za 5 min cześć - dokończył i rozłączył się.
- nadal jestem Mścicielem psychopatą ? - spytałem z ironią
- nie wiem kim jesteś i nie obchodzi mnie to , nie znam cię - rzekł chłodno. Od razu czułem , że się nie polubimy.
- jakoś to przeżyje - pysknąłem
- daj mi jej telefon - powiedział , a raczej rozkazał.
- sam jej go oddam - syknąłem
- jestem jej przyjacielem , ja to zrobię - oznajmił
-  nie wiem kim jesteś i nie obchodzi mnie to , nie znam cię więc sam to zrobię - powtórzyłem ironicznie jego słowa. Okropny z niego typ , czułem to.
- dobrze tylko ciekawe czy znasz jej adres - zaśmiał się szyderczo
- ciekawe czy masz czym wrócić do domu biorąc pod uwagę , że jeśli podasz mi jej adres podwiozę cię  - odpowiedziałem wykorzystując jego słabą sytuacje.
- ElmStreet 21 - burknął
- to twój czy jej adres ? - parsknąłem pogardliwie okazało się , że to było zbędne ponieważ mnie zmazał swoją odpowiedzią. Podszedł do mnie spojrzał w oczy i powiedział : - nasz wspólny adres. Podejrzewam , że moja mina była bezcenna. To mógł być równie dobrze jej chłopak skoro mieszkają razem. Podjechaliśmy pod ten dom. Spodziewałem się super wypasionego domu sądząc po ich ciuchach i się zdziwiłem widząc ciemny , stary budynek.
- przytulnie tu  - powiedziałem do Liama piskliwym głosem. Wyczuł ten sarkazm.
- wiem - burknął i wysiadł. Swoją drogą nawet nie zapytał o moje imię. Otworzył spróchniałe skrzypiące drzwi i wszedł do środka. Chciałem zrobić to samo , ale zatrzymał mnie w progu
- możesz poczekać tu , zawołam Perrie - oznajmił. No cóż jak widać nie chciał mnie zapraszać na herbatkę. -,- Nagle po popękanych schodach zeszła ta sama blondynka , którą spotkałem w kawiarni.
- Johnny ! - zawołała
- cześć , pewnie wiesz już , że zostawiłaś mi nie tylko numer , ale sam telefon - powiedziałem
- wiem , taka ze mnie gapa , że masakra - zaśmiała się - a skąd ty znasz Liama ? - w tym momęcie spojrzeliśmy z chłopakiem sobie prosto w oczy co oznaczało raczej , że nie będziemy jej mówić co zaszło.
- zwykły zbieg okoliczności - skłamałem
- dzięki ci , że mnie znalazłeś - powiedziała - posłuchaj mówiłeś coś wcześniej , że szukasz domu , a my ......- nagle ktoś jej przerwał. Zza futryny wyskoczył czarnowłosy , brązowooki mulat.
- cześć  jestem , Zayn - zaczął
-miło mi ja jestem Johnny Black - przedstawiłem się
- słyszałem , że moja dziewczyna zgubiła telefon - powiedział z naciskiem na słowo ,,dziewczyna'' . Perrie spojrzała na niego wielkimi oczyma  i po chwili posmutniała.
- chciałaś coś powiedzieć - przypomniałem szybko
- nie ważne - odpowiedziała
- jak widzisz jesteśmy zajęci więc .... - już chciał się mnie pozbyć ale mu przerwałem
- Perrie , przecież mówiłaś , że Zayn to twój kuzyn - zauważyłem . Dziewczyna zbladła. Mulat spojrzał na nią , a potem na mnie i przegryzł dolną wargę. Najwyraźniej zepsułem mu jego chytry plan.

Mam nadzieję , że nie za krótki i że wam się podoba :P Proszę aby każdy kto przeczyta skomentował to dla mnie ważne , a jak będzie choć trochę to dodam jak najszybciej :P

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 1

Tego dnia miałem bardzo dobry humor. Wstałem , zrobiłem poranną toaletę , zjadłem coś i wyszedłem z domu. Musiałem udać się do sąsiedniego miasta , gdzie pracowałem. Wtedy akurat miałem wolne więc wybrałem się do kawiarenki mojego starego znajomego Tim'a Jonson'a.  Szukałem grupki ludzi , z którymi mógłbym wynająć jakieś mieszkanko , a tam  zawsze znajduje się kogoś takiego. Padał straszny deszcz. Wchodząc złożyłem parasolkę , ułożyłem włosy i przywitałem się z  nim. Jak na razie był mały tłum , dlatego postanowiłem usiąść i dokończyć książkę , którą niedawno zacząłem ,, Winnetou''. Była bardzo ciekawa. Tak się w nią wciągnąłem , że nie zauważyłem ile ludzi zdążyło wejść do lokalu po jakimś czasie. Z myśli wyrwał mnie czyjś głos.
- przepraszam , można usiąść koło ciebie ? - usłyszałem. Podniosłem głowę i ujrzałem uśmiechniętą blondyneczkę z filiżanką kawy w ręku.
- oczywiście , proszę się rozsiąść - odpowiedziałem.
- dziękuje , taki tu dziś tłok , że nie można miejsca znaleźć - stwierdziła
- faktycznie - powiedziałem rozglądając się - tak się skupiłem na czytaniu , że nie zauważyłem
- ,,Winnetou '' ? - odrzekła pytająco patrząc się na okładkę książki - świetna opowieść. A właśnie Perrie jestem. Perrie Edwards - przedstawiła się z uśmiechem podając mi rękę.
- Johnny Black - oznajmiłem ściskając jej dłoń - miło mi.
-więc , Johnny podoba ci się książka ? - zaczęła rozmowę
- bardzo , uwielbiam opowieści o dzikim zachodzie. - powiedziałem
- ja teraz będę czytać ,,Życie na sprzedaż '' . Ale to się ma nijak to dzikiego zachodu - stwierdziła ze śmiechem
- często tu przychodzisz ? - zmieniłem temat - nie widywałem cię przedtem
- widocznie nie szukałeś gdzie trzeba - oznajmiła biorąc do ust filiżankę.
- wcale nie szukałem - przyznałem. Mogło to zabrzmieć trochę oschle , bo Perrie aż wylała  na siebie Kawę.
- ał ! nie no czy ja nie mogę chociaż raz nie ubrudzić spodni od razu po założeniu ? - spytała sama siebie
- nic się nie stało , spierze się - uspokoiłem ją ze śmiechem i podałem chusteczkę
- jasne , ale samo się nie upierze , a ja mam już tego po uszy - powiedziała
- co zamówiłaś ? - zapytałem patrząc się na plamę w jej spodniach.
- kawę zwykłą z mlekiem - odpowiedziała usiłując nadal zmyć to paskudztwo
- Tim ! daj mi tu dwie zwykłe z mlekiem - krzyknąłem - ile słodzisz ?
- yyy ....  nie .... - chciała coś powiedzieć , ale wiedziałem , że nie będzie chciała przyjąć tej kawy więc ją wyprzedziłem
- nie słodzisz ? - wepchnąłem jej się celowo w słowa - jedna bez , a druga półtorej ! - oznajmiłem Tim'owi
- mówiąc ,,nie'' nie miałam na  myśli słodzenia tylko to , żebyś nie kupywał mi kawy - tłumaczyła się
- to w końcu słodzisz ? - udałem zdziwienie nie zwracając uwagi na to co chciała powiedzieć i wychyliłem się chcąc już krzyknąć gdy nagle złapała mnie za ramię.
- nie ! nie o to chodzi ja tylko ..... - zaczęła , ale znowu jej przerwałem
- to w końcu słodzisz , czy nie ?! - wrzasnąłem nie wytrzymując już ze śmiechu - Tim ! przynieś tutaj ten cukier , bo ja w końcu nie wiem czy ona słodzi czy nie - gdy to usłyszała na jej twarzy pojawił się grymas. Zrozumiała już , że się z niej nabijam.
- no wiesz ? robisz co specjalnie , żebym się przed tobą głupio tłumaczyła i odmawiała postawienia kawy ! - stwierdziła rozbawiona. Nagle przyszedł Tim i podał nam filiżanki razem z cukierniczką.
- posłodzić ci ? - zaproponowałem zadowolony z siebie
- nie , nie słodzę - burknęła udając obrażoną
- nie obrażaj się , jak mnie bliżej poznasz to będziesz musiała się przyzwyczaić - stwierdziłem
- jesteś taki sam jak mój kuzyn , Zayn. - oznajmiła
- Zayn ? - odrzekłem czekając na nazwisko
- Zayn Malik - dokończyła. Nagle zadzwonił jej telefon - o wilku mowa , odbiorę dobrze ?
- śmiało - odpowiedziałem
- hallo ....... , w kawiarence ............. - rozmawiała wysyłając mi co chwila uśmiechy , nagle jednak mina jej stała się przerażona - znowu ? ............ nic wam nie zrobił ? ...... zaraz będę cześć
- no to nie dokończymy tej kawy jak się domyślam ? - odrzekłem
- niestety , przyjaciele wzywają - odpowiedziała - do zobaczenia może kiedyś
- a kiedy przyjdziesz ? - zapytałem pośpiesznie
- nie wiem , może wcale - zmieszała się
- to może dasz mi swój numer ? - walnąłem znienacka
- dobrze - uśmiechnęła się po czym wpisała w  telefonie swój numer - do usłyszenia
- cześć - odpowiedziałem patrząc jak odchodzi. Chciałem wziąć  się za ponowne czytanie książki , ale zdecydowałem schować telefon , żeby mi się nie zalał jak spodnie Perrie . Zawsze chowam go w prawej kieszeni . Nigdy w lewej , bo tak mi nie wygodnie. Mój Samsung wsuwał się już do kieszeni gdy nagle coś go zablokowało. No cóż. Okazało się , że mój Samsung już dawno w niej był , a ja chciałem na siłę wcisnąć telefon Perrie. Zostawiła go. A tak właściwie to napisała w nim swój numer i mi go po prostu dała. Jest tego dobra i zła strona. Dobra to taka , że mam jej numer , zła że mogę zadzwonić jedynie do samego siebie. Ironia losu. Ale jeszcze wtedy nie wiedziałem , że tak mi się to przyda. Nagle przyszedł SMS. Z zastrzeżonego. Nie wiem dlaczego go przeczytałem. Brzmiał tak : ,, Za grzechy w młodości karze Bóg w starości jędzo ! pożegnaj się z przyjaciółmi bo ty będziesz skonać ostatnia ! ''


Mam nadzieję , że wam się podoba :P w następnym może już będzie Zayn i Liam :P Proszę o komcie :D

Dekada - Prolog

Cześć. Nazywam się Johnny Black. Urodziłem się w Seattle. Tam , jako jeszcze mały Johnny  Moore , chodziłem do szkoły. Nie skończyło to się zbyt dobrze. Zaczęło się wszystko na balu trzecioklasisty. Pełno małych knypków , ja i moi przyjaciele : Elizabeth i Dean . byłem wtedy małym okularnikiem w sweterku. Oczywiście nauczycielka od muzyki , zakochana w mojej grze na pianinie kazała mi zagrać dla wszystkich. Pamiętam  jakby to było wczoraj. Zagrałem ulubioną melodię mojej przyjaciółki ,,Dla Elizy''.Jak na dziesięciolatka szło mi całkiem nieźle. Mój biały instrument stał koło ogromnej , szklanej szyby. Lizy i Dean wpatrywali się z podziwem na moje palce. Z czasem weszła na sale grupka ,,tych fajnych'' . Skończyłem grę. Jeden z nich , którego nienawidziłem , a bynajmniej jako dziecko uważałem to za nienawiść choć tego uczucia jeszcze nie znałem , zaczął mnie popychać , śmiać się . Elizabeth próbowała coś zrobić ale w pobliżu nie było nauczycieli. Dean zareagował i popchnął tego chłopaka. On zrobił to samo z nim i Lizy. Miał jednak więcej siły dlatego efekt był tragiczny. Szyba pękła. Moja przyjaciółka została pocięta przez szkło na całej twarzy , mi pozostała jedynie rana na szyi. Dean jednak nie miał tyle szczęścia. Widziałem tylko jak jego krew spływała strumieniami z jego głowy. Nie przeżył. Trzy dni później podsłuchałem  rozmowę rodziców. Rozwodzili się . Wyjechałem z miasta nie żegnając się nawet z przyjaciółką , nie idąc z nią nawet na jego pogrzeb. Czułem się strasznie. Od tamtej pory mieszkałem z Mamą i przyjąłem jej nazwisko. Black. Zapisała mnie do szkoły muzycznej. Od tamtych wydarzeń zmieniło się wszystko. W wieku 14 lat zacząłem regularnie pić i palić. W 16 ćpać. założyłem własną kapelę . Muzyka , to była jedyna rzecz jaką pozostawiłem z tamtego życia. Ze szkoły wyniosłem tylko jeden pożytek. Nauczyłem się grać na gitarze. W wieku 18 lat wziąłem się za siebie. Wyprowadziłem się od mamy i jej nowego męża , o którym bez wątpienia mogę powiedzieć , że szczerze go nienawidziłem. Teraz mam 20 lat. Jestem porządnym obywatelem i staram się być także dobrym człowiekiem. Jedyne co zostało z tamtych lat , to Muzyka i papierosy. Jestem nałogowym palaczem , ale nie zamierzam z tym skończyć. Wyszedłem na prosto i tak pozostanie. Obiecałem to sobie.


Mam nadzieję , że się wam podoba :P Proszę każdego kto przeczyta o nawet najmniejszy komentarz :P