czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 7

- wiesz , nawet w obliczu śmierci jestem szczęśliwszy niż przedtem gdy cię nie było - przyznał
- bo wcześniej się baliśmy , teraz już mniej . Ten koleś sprawia , że powoli poznajemy czym dla niego była śmierć.

 * Zayn

Tego dnia wszyscy wstaliśmy wcześniej. Obmyślaliśmy co powiedzieć Elizabeth , jak jej wszystko wyjaśnić. To był gruby orzech do zgryzienia , szczególnie dla Johnn'ego. Nie wiem , jakbym ja się zachował na jego miejscu. Postanowiliśmy , że pojedziemy tylko we dwójkę. Kiedy mieliśmy już wyjeżdżać zatrzymała nas jeszcze Perrie.
- chłopcy - zaczęła - tylko bądźcie dla niej delikatni i nie naciskajcie
- dobrze - odpowiedział Johnny po czym wyszliśmy i wsiedliśmy do jego  samochodu.
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Mieliśmy małe kłopoty z trafieniem , ale to tylko dlatego , że Johnny nie jechał tam gdzie mu mówiłem. Kiedy wysiedliśmy zobaczyliśmy mały , ale bardzo przytulny domek. Zapukaliśmy. Otworzyła nam śliczna brunetka. Co więcej nie miała ani jednej blizny na twarzy. Była słodka i wydawała się być miła. Kiedy się już na nią napatrzyłem , spojrzałem na mojego przyjaciela. Widać było , że mu ulżyło na jej widok. Spodziewał się pokaleczonej i nieszczęśliwej desperatki , a tu takie miłe zaskoczenie. Wzruszył się. Po tylu latach milczenia mógł z nią nareszcie porozmawiać. Jednak ta ulga nie trwała zbyt długo.
- Elizabeth - odezwał się. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- jest. Zaraz ją zawołam - oznajmiła. W tym momencie wszystko znów runęło. A więc to nie ona. A już wydawało to się takie proste , a teraz znów się pokomplikowało. Dziewczyna zniknęła z naszych oczu. Moment sobie poczekaliśmy , aż nagle usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Tym razem to była ona. Ubrana była w czarną podkoszulkę i tradycyjne jeansy. Włosy spięła grzecznie w koka pozostawiając na głowie prosty przedziałek. Miała krystalicznie niebieskie oczy , bladą twarz na której widniały drobne piegi i niestety blizny. Jedna rozciągała się od nosa go polika , druga wywodziła się z obydwu kącików ust , a trzecia przebijała całą szczupłą szyję dziewczyny. Stanęła przed nami , a jej wzrok od razu padł na mnie. Chyba mnie poznała. Potem spojrzała się badawczo na Johnn'ego. Jego też chyba poznała , ale wiedząc kim ja jestem pewnie wykluczyła opcję , że Johnny mógłby ze mną przyjść.
- cześć - odezwał się
- dzień dobry - odpowiedziała - znamy się ?
- nie - oznajmił - to znaczy tak , ale nie do końca .....
- nie rozumiem - powiedziała
- kiedyś się znaliśmy - oznajmiłem
- a dlaczego teraz już  się nie znamy ? - spytała zdziwiona
- przez zaistniałe okoliczności - wyjaśniłem
- jakie okoliczności ? - nie przestawała pytać
- trudno określić - przyznał Black
- może wejdą panowie ? - zaproponowała pokazując na swój skromny salonik
- chętnie - odpowiedziałem. Kiedy zrobiła nam herbatę i przyniosła ciasteczka zaczęliśmy rozmawiać.
- a więc co panów do mnie sprowadza ? - wróciła do tematu.
- może się przedstawimy - zacząłem - jestem Zayn Malik
- hm ...... nadal mi to nic nie mówi - rzekła. No tak , przecież ona nie znała mnie z imienia i nazwiska.
- to jest Johnny - wskazałem na bruneta
- Johnny ?! - podskoczyła . Jednak się tego nieco spodziewała.
- Johnny Black - uzupełnił mój przyjaciel.
- Black ? - westchnęła sama do siebie. W jej głosie było widać zawód. Zdziwiłem się. Na początku myślałem , że nie pamięta jego nazwiska , ale potem skojarzyłem , że on wtedy jeszcze miał nazwisko po ojcu , czyli Moore.
- wcześniej jednak nazywał się Moore - niemal krzyknąłem . W jej oczach pojawił się błysk. W jego z resztą też. Wyglądali jak rodzeństwo spotykające się po latach.
- a więc to naprawdę ty ? - spytała
- tak - szepnął , po czym podszedł do niej i zwyczajnie ją przytulił. To było wzruszające.
- dlaczego odezwałeś się dopiero teraz ? - spytała ze łzami.
- bałem się , uważałem że nie powinienem - przyznał
- co ty mówisz , każdego dnia o tobie myślałam - oznajmiła - a teraz stoisz tu przede mną.
- przepraszam - powiedział z ogromnym żalem i pokorą. Nagle dotknął jej twarzy i zaczął po niej sunąć rękoma dotykając blizn.
 - wiedz , że gdyby dane mi było wybierać , sam wziąłbym na siebie to brzemię. - oświadczył z bólem.
- nie mów tak - przerwała mu. Widać było , że nie chciał słuchać tych rzeczy.
- tęskniłem - uśmiechnął się.
- ja też i to bardzo - odwzajemniła uśmiech. - ale nadal nie rozumiem co was do mnie sprowadza i kim jest twój kolega. - spojrzała się na mnie.
- to jest ..... - przerwał nagle. Co miał powiedzieć ? Chłopak , który zabił naszego przyjaciela ? Co więcej przyszedł do ciebie błagać o pomoc ? To było żałosne.
- jestem winien nieszczęścia jakie was spotkało - odezwałem się. Jej mina znacznie spoważniała. - To ja popchnąłem Dean'a na tą szybę i to wszystko moja sprawka
- po co tu przyszedłeś ?! - krzyknęła
- przeprosić - odpowiedziałem - i samolubnie prosić i pomoc , której niezbędnie potrzebuję.
- Johnny , skąd go znasz ?! - spytała
- jest moim przyjacielem - powiedział
- wybaczyłeś mu ? - odezwała się srogim głosem
- tak - westchnął
- naprawdę ? - nie mogła w to uwierzyć.
- tak - powtórzył. Ona stanęła i zaczęła się nad czymś zastanawiać. Po chwili odezwała się.
- skoro ty mu darowałeś , to ja też - zdecydowała. Bardzo się zdziwiłem , że tak łatwo poszło , ale to jedynie dzięki Johnn'emu.
- dziękuję ! - krzyknąłem - odwdzięczę ci się , zobaczysz !
- a reszta też  z wami jest ? - odparła
- zostali w domu - oznajmiłem. Dziewczyna usiadła koło nas i spojrzała.
- mówiłeś Zayn , że przyszedłeś prosić mnie o pomoc , o co chodzi ? - spytała
- ja i moi przyjaciele , którzy byli na ty balu dziesięć lat temu , jesteśmy prześladowani przez kogoś.- wyjaśniłem
- jak to ? - zdziwiła się
- wysyła nam SMS-y z pogróżkami i mówi , że zapłacimy mu za to , że go zabiliśmy tamtego wieczora - kontynuowałem
- pokaż mi te wiadomości - rozkazała
- nie mogę , one się nie zapisują - oznajmiłem
- przecież to jedyny dowód !
- właśnie dlatego się nie zapisują - odezwał się Black - ma nie być dowodów.
- wszystko dało się znieść , ale on porwał naszą przyjaciółkę , musimy ją uratować ! - krzyknłem
- to straszne - przyznała - niestety nie potrafię wam pomóc .....
- chcemy jedynie , abyś powiedziała nam swoje przypuszczenia , kim on może być - westchnął brunet
- nie mam pojęcia .... - załamała się
- na pewno ? - naciskałem
- nie .... - przerwała - chociaż , mam taki jeden typ
- jaki ? - zerwaliśmy się obydwoje
- kiedyś dowiedziałam się od ojca - zaczęła - choć to było bardzo dawno , że ojciec Dean'a jest przestępcą i to nie byle jakim. To światowej sławy gangster.
- gangster ? - powtórzyłem z niedowierzaniem.
- no , może trochę przesadziłam , ale czysty to on na pewno nie jest - przyznała
- ale dlaczego miałby się odezwać dopiero teraz ? - zastanawiał się Johnny
- nie wiem , może siedział w więzieniu - pomyślała Elizabeth
- być może .......
Rozmawialiśmy tak jeszcze długo. Chcieliśmy zaprosić Eliz do nas , ale odmówiła. To zrozumiałe. Musiała sobie wszystko poukładać i przeanalizować. Kiedy wróciliśmy już do domu wszyscy czekali na nas w salonie.

 *Johnny

Weszliśmy do środka i od razu zauważyliśmy , że coś jest nie tak.
- co jest ? - spytałem
- siadajcie - powiedziała Perrie
- coś nie tak ? - zdziwił się Zayn
- wszystko - burknął Liam. Byłem ciekaw co znowu mu nie pasowało.
- jak tam u Elizabeth ? - zaciekawiła się Darcy
- dobrze , bardzo mile nas przyjęła i bardzo pomogła - wyjaśnił Malik
- to znaczy ? - czekała na dalsze rozwinięcie blondynka
- powiedziała , że to może być ojciec Dean'a , który nie ma zbyt czystej przeszłości. - oznajmiłem - ale wy chyba chcecie nam coś powiedzieć
- tak .... - zaczęła kuzynka Mulata - widzisz, Danielle już długo nie ma , dom jest sześcioosobowy i nie ma kto za nią opłacać czynszu ...
- co związku z tym ? - oburzyłem się
- musimy znaleźć innego współlokatora - rzuciła pośpiesznie , bojąc się mojej reakcji
- co ?! - krzyknąłem - chcecie przestać jej szukać ? odpuścić sobie ? zastąpić- ją kimś innym ? - krzyczałem
- to samo jej mówiłem ! - poparł mnie Liam. To była jedyna kwestia w jakiej się zgadzaliśmy.
- nie chodzi o to ! - burknęła - nie mamy za co opłacać domu , skąd wytrzaśniemy te pieniądze ?
- z dupy ! coś wymyślimy ........ - nie mogłem się opanować.
- Johnny spokojnie ... - ogarniał mnie Zayn - to nie jest zły pomysł , jeśli znajdziemy Danielle nie zabraknie jej miejsca ...
- naprawdę Malik ? - zaśmiał się szyderczo Liam - a wiesz kto się w takim raie do nas wprowadzi ?
- kto ? - zdziwił się Mulat
- Harry Styles - oznajmił leżąc jeszcze z chorą nogą. Malik jedynie otworzył szeroko buzię i oczy.
- nigdy się na to nie zgodzę ! - wrzasnął
- Zayn , on nie ma gdzie iśc , zostaliśmy mu tylko my albo znajomi w Miami - próbowała wzbudzić w nim litość jego kuzynka
- mam to w dupie ! niech spierdziela do tego Miami i mi się nie pokazuje - wściekł się
- eeem , przepraszam ale kto to jest pan Styles ? - spytałem
- największy cham jakiego można spotkać - odpowiedział mi Mulat.
- przestań - przerwała mu Darcy - jest spoko , to nasz dawny znajomy
- mniejsza o to , on tu nie zamieszka i już ! - sprzeciwił się.
- a więc wykombinuj skądś pieniądze - rozkazała Perrie
- i wykombinuję - odpowiedział dumnie. Bałem się co on tam znowu wymyślił. Moje obawy były niestety słuszne. Gdy wszyscy poszli już spać , a ja się wykąpałem , Zayn wparował do pokoju trzymając dwa garnitury. Jeden czarny z białą koszulą i muszką , a drugi ciemno granatowy z białą koszulą i także z muszką.

- co to jest ? - spytałem
- nasze wdzianka , które włożymy w dzisiejszą noc - onajmił
- to jest moje wdzianko na dzisiejszą noc - odpowiedziałem wskazując na swoją piżamę.
- oj , nie dramatyzuj , nic ci się nie stanie jak raz w życiu nie wyśpisz się - stwierdził
- ale gdzie ty w ogóle chcesz iść ? - zdezorientowałem się
- zarobić pieniądze - wyksztusił
- jak to ? - załamałem się. Od początku wiedziałem , że nie stoi za tym nic mądrego.
- po prostu - westchnął
- w jaki sposób ? - spytałem
- Johnny , umiesz grać w pokera ? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- oczywiście , a co ? - Zaraz uświadomiłem sobie o co mu chodzi - chyba nie zamierzasz iść i ....
- zamierzam - przerwał mi - niedaleko stąd jest klub pokerowy i zamierzam ogołocić z gotówki wszystkich obecnych tam dżentelmenów - mówił z przesadnie poważną miną
- po co ci to ? - zdziwiłem się
- po to , żeby gnojek Styles trzymał się z daleka od nas - burknął
- co on ci właściwie zrobił ? - próbowałem coś z niego wyciągnąć.
- wystarczy , że jest ......
- dobra wiesz co ? Pójdę tam z tobą , ale pod jednym warunkiem ... - powiedziałem
- co tylko chcesz - ucieszył się
- ja biorę czarny - zaśmiałem się patrząc na garnitury.
- oczywiście ....
W przeciągu godziny pozbieraliśmy się do kupy , wcisnęliśmy na siebie wdzianka , wymknęliśmy się nieusłyszenie z domu i dojechaliśmy na miejsce. Było tu bardzo żwawo. Pełno mężczyzn ubranych elegancko i kobiet wystrojonych w przepiękne suknie do ziemi. Nawet ucieszyłem się  , że tu jesteśmy.
- usiądziemy przy tamtym stoliku - wskazał Zayn. Siedziało przy nim trzech facetów. Jeden stary , drugi młody , a trzeci mniej więcej w wieku 40 lat. Miał ciemne włosy i zarost. Wyglądał na kogoś ważnego i jak się potem okazało , tak właśnie było. Spytałem Malika kto to , a on wyjaśnił mi , że to niemiecki biznesmen i właściciel sporej firmy , sprzedającej sprzęty RTV.
- to Dylan de Lowe - oznajmił mi mulat.
- będziemy z nim grać ? - spytałem
- tak - odpowiedział , po czym pociągnął mnie do stolika.
- dobry wieczór , drodzy panowie , czy mają panowie ochotę na partyjkę pokera ? - zaproponował Zayn. Siedzący tylko zmierzyli nas badawczo wzrokiem , a najstarszy z nich dał nam znak , abyśmy usiedli z nimi. Wtedy zaczęła się gra.
- zbieracie na coś chłopaki ? - spytał niemiec
- na wolność - odpowiedział Malik - od pewnych rzeczy i ludzi
- a mianowicie ? - dopytywał się rozbawiony szarmancką odpowiedzią chłopaka.
- na czynsz , brakuje nam na mieszkanie , a rodzice każą dawać sobie samemu radę .... - wyjaśnił
- to od nich chcesz się uwolnić ? - kontynuował de Lowe
- nie , po prostu jest za mało lokatorów i nie ma kto spłacać czynszu i jeśli nie uzbieramy kasy to wprowadzi się do nas taki gnojek - zwierzył się
- a nie ma nic gorszego niż posiadanie wroga we własnym mieszkaniu - dopowiedziałem zastanawiając się równocześnie nad kartami.
- słusznie - przyznał mi rację biznesmen - ale czasem jak to się mówi należy blisko trzymać przyjaciół , wrogów jeszcze bliżej - zaśmiał się
- czasem faktycznie tak jest - godziłem się. Takie pogawędki trwały dość długo . Najpierw  zbankrutował najstarszy z nas , potem Zayn , za nim ten młodszy i w końcu zostaliśmy tylko ja i de Lowe. Mieliśmy mniej więcej tyle samo gotówki. Szykowała się niezwykła walka. Biorąc pod uwagę , że byliśmy po paru głębszych dopisywał nam też humor. Mieli tam świetną whiskey. Niemiec i ja zaczęliśmy pokerową bitwę popijając przy tym Jack Daniels'a  i paląc cygara. W końcu w moje ręce trafił się mały poker !. Tylko duży poker , może pokonać małego pokera więc wygraną miałem w kieszeni. Postawiłem wszystko. Ku mojemu zdziwieniu on też. W sumie dla niego takie pieniądze to pikuś więc mógł ryzykować.Nadszedł moment prawdy. Odsłonięcie kart. Niemiec pokazał je i oznajmił dumnie , że ma karetę dam ! To silne karty , ale są niczym w porównaniu z moimi !. Czułem się jak w niebie. Co a satysfakcja.
- dobre karty - przyznałem z pogardą - ale nie zbyt dobre - uśmiechnąłem się i rzuciłem na stół karty. - mały poker - oznajmiłem po czym przełknąłem ostatni łyk whiskey. Zayn tak się ucieszył  z wygranej , że zaczął mnie całego ściskać. De Lowe jednak spojrzał na mnie spod oka i uśmiechnął się.
- chłopcze - zaczął - mały poker to karty tego samego koloru , ustawione w tej samej kolejności.
- no przecież wiem - zaśmiałem się nie wiedząc o co mu chodzi.
- bo widzisz , ty masz  ósemkę pik , dziewiątkę pik , dziesiątkę pik i jopka tyle tylko że jopka trefl. - oznajmił
- co ?! - wrzasnąłem - to nie możliwe !
- a jednak - odpowiedział
- nie ! - krzyknął Zayn  zdesperowany.
- wiecie chłopcy , mam dla was propozycję - odezwał się nagle.
- jaką ? - spytaliśmy przygnębieni.
- uratuje was od tego gnojka , którego nie chcecie pod swoim dachem - oświadczył
- naprawdę ? ale jak ? - dziwiliśmy się
- po prostu , zamiast jego zamieszka z wami moja córka. - wyjaśnił
- pana córka ? - nie dowierzałem . Miał tyle kasy i wysyłał ją do takiej rudery jak nasza.
- tak , wiem że nie dysponujecie w pięciogwiazdkowe warunki , ale to i lepiej - przyznał - ona chce się usamodzielnić , a ja obiecałem jej znaleźć jakieś skromne mieszkanko.
- to świetny pomysł - zgodził się Malik , bez zastanowienia.
- a więc chodźcie przedstawię ją wam. - nakazał. Zaprowadził nas do pięknej , wysokiej dziewczyny o czarnych włosach i szczupłej sylwetce.
- córciu , to będą twoi nowi współlokatorzy - oświadczył jej
- mieszkają z nami jeszcze dwie dziewczyny i chłopak - zaznaczyłem
- o ! to jeszcze lepiej - uśmiechnął się ,,ojciec''. Dziewczyna nie była równie ucieszona jak jej tata.
- cześć , jestem Zayn ! - wyskoczył do niej Malik. Ona tylko przeleciała go mizernym wzrokiem.
- dzień dobry , nazywam się Johnny Black - przedstawiłem się. Ona wystawiła mi tylko rękę , którą ucałowałem. Widocznie jej się to spodobało.
- Adrianna de Lowe - westchnęła ponętnym i dość specyficznym głosem.
- miło mi - podkreśliłem. Malik zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Zrobiłem z niego kompletnego durnia.
- mnie także - burknął ze złością na mnie.
- kiedy mam się wprowadzić ? - spytała
- może pani nawet i jutro - rzekł elegancko mulat.
- nie musisz do mnie mówić ,,pani'' - zaśmiała się szyderczo. Znowu mu nie wyszło.
- to , czekamy na ciebie - oznajmiłem . Wyszliśmy z Malikiem i wsiedliśmy do samochodu.
- dzięki , że mnie ośmieszyłeś ! - wybuchnął
- szczerze , to wcale nie musiałem  , sam świetnie sobie poradziłeś - zaśmiałem się. On miał mi coś odpowiedzieć , ale nagle przyszedł mu SMS. ,, Im więcej osób w to wmieszacie , tym więcej krwi będziecie pić !  - Mściciel. Ps poznałem już waszą przyjaciółeczkę i wymodelowałem jej twarzyczkę''. Wszystko to Zayn czytał na głos , ale nagle upuścił telefon przerażony. Ja szybko go podniosłem. Ujrzałem w nim Elizabeth , w takim stanie :


Mam nadzieję , że się podobało :D dziś wyszedł długi , ale to dobrze :P nowi bohaterowie są już dodani w zakładce ,,postacie'' serdecznie zapraszam i proszę o komentarze :3

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział dłuuuugi <333 hmmm. Adrianna to Marcela z Top Model, heh. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, tylko mam jedno pytanie, czemu on pokaleczyl Elizabeth, skoro ona nic nie zrobiła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widocznie mogła wiedzieć coś , co by mu zaszkodziło , albo ma jeszcze inny powód :P hehe

      Usuń
  3. :ooooooooooooo Szczęka opadła ! No super chcę next !:p - POzdrawiam Livia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Em... Nie wiem jak to powiedzieć, ale podobał mi się nawet rozdział, ale przeraziło mnie to zdjęcie Elizabeth. Mogłaś zrobić jakiś opis (bo sądzę, że to wychodzi Ci najlepiej :3), a nie dodawać zdjęcie, które będzie mi się śniło po nocach o.O
    Ale jak już mówiłam, bardzo podobało mi się.
    Jeśli chcesz to informuj mnie o nowych postach, a ja chętnie zajrzę i przeczytam. Mogę Cię wtedy dodać do linek, ale wiedz, że będę oczekiwać tego samego.
    Pozdrawiam ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. spoko , może nawet poczytam twojego bloga , bo czytam tylko 1 . jak chcesz , żebym cię informowała o rozdziałach to podaj GG :D PS. Sorry , że przeze mnie będziesz miała koszmary , ale musiałam dodać to zdjęcie i cieszę się , że robi TAKIE wrażenie :D hehe . Pozdrawiam Łucja .

      Usuń