- wiesz , nawet w obliczu śmierci jestem szczęśliwszy niż przedtem gdy cię nie było - przyznał
- bo wcześniej się baliśmy , teraz już mniej . Ten koleś sprawia , że powoli poznajemy czym dla niego była śmierć.
* Zayn
Tego
dnia wszyscy wstaliśmy wcześniej. Obmyślaliśmy co powiedzieć Elizabeth ,
jak jej wszystko wyjaśnić. To był gruby orzech do zgryzienia ,
szczególnie dla Johnn'ego. Nie wiem , jakbym ja się zachował na jego
miejscu. Postanowiliśmy , że pojedziemy tylko we dwójkę. Kiedy mieliśmy
już wyjeżdżać zatrzymała nas jeszcze Perrie.
- chłopcy - zaczęła - tylko bądźcie dla niej delikatni i nie naciskajcie
- dobrze - odpowiedział Johnny po czym wyszliśmy i wsiedliśmy do jego samochodu.
Po
godzinie byliśmy już na miejscu. Mieliśmy małe kłopoty z trafieniem ,
ale to tylko dlatego , że Johnny nie jechał tam gdzie mu mówiłem. Kiedy
wysiedliśmy zobaczyliśmy mały , ale bardzo przytulny domek. Zapukaliśmy.
Otworzyła nam śliczna brunetka. Co więcej nie miała ani jednej blizny
na twarzy. Była słodka i wydawała się być miła. Kiedy się już na nią
napatrzyłem , spojrzałem na mojego przyjaciela. Widać było , że mu
ulżyło na jej widok. Spodziewał się pokaleczonej i nieszczęśliwej
desperatki , a tu takie miłe zaskoczenie. Wzruszył się. Po tylu latach
milczenia mógł z nią nareszcie porozmawiać. Jednak ta ulga nie trwała
zbyt długo.
- Elizabeth - odezwał się. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-
jest. Zaraz ją zawołam - oznajmiła. W tym momencie wszystko znów
runęło. A więc to nie ona. A już wydawało to się takie proste , a teraz
znów się pokomplikowało. Dziewczyna zniknęła z naszych oczu. Moment
sobie poczekaliśmy , aż nagle usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach.
Tym razem to była ona. Ubrana była w czarną podkoszulkę i tradycyjne
jeansy. Włosy spięła grzecznie w koka pozostawiając na głowie prosty
przedziałek. Miała krystalicznie niebieskie oczy , bladą twarz na której
widniały drobne piegi i niestety blizny. Jedna rozciągała się od nosa
go polika , druga wywodziła się z obydwu kącików ust , a trzecia
przebijała całą szczupłą szyję dziewczyny. Stanęła przed nami , a jej
wzrok od razu padł na mnie. Chyba mnie poznała. Potem spojrzała się
badawczo na Johnn'ego. Jego też chyba poznała , ale wiedząc kim ja
jestem pewnie wykluczyła opcję , że Johnny mógłby ze mną przyjść.
- cześć - odezwał się
- dzień dobry - odpowiedziała - znamy się ?
- nie - oznajmił - to znaczy tak , ale nie do końca .....
- nie rozumiem - powiedziała
- kiedyś się znaliśmy - oznajmiłem
- a dlaczego teraz już się nie znamy ? - spytała zdziwiona
- przez zaistniałe okoliczności - wyjaśniłem
- jakie okoliczności ? - nie przestawała pytać
- trudno określić - przyznał Black
- może wejdą panowie ? - zaproponowała pokazując na swój skromny salonik
- chętnie - odpowiedziałem. Kiedy zrobiła nam herbatę i przyniosła ciasteczka zaczęliśmy rozmawiać.
- a więc co panów do mnie sprowadza ? - wróciła do tematu.
- może się przedstawimy - zacząłem - jestem Zayn Malik
- hm ...... nadal mi to nic nie mówi - rzekła. No tak , przecież ona nie znała mnie z imienia i nazwiska.
- to jest Johnny - wskazałem na bruneta
- Johnny ?! - podskoczyła . Jednak się tego nieco spodziewała.
- Johnny Black - uzupełnił mój przyjaciel.
-
Black ? - westchnęła sama do siebie. W jej głosie było widać zawód.
Zdziwiłem się. Na początku myślałem , że nie pamięta jego nazwiska , ale
potem skojarzyłem , że on wtedy jeszcze miał nazwisko po ojcu , czyli
Moore.
- wcześniej jednak nazywał się Moore - niemal krzyknąłem . W
jej oczach pojawił się błysk. W jego z resztą też. Wyglądali jak
rodzeństwo spotykające się po latach.
- a więc to naprawdę ty ? - spytała
- tak - szepnął , po czym podszedł do niej i zwyczajnie ją przytulił. To było wzruszające.
- dlaczego odezwałeś się dopiero teraz ? - spytała ze łzami.
- bałem się , uważałem że nie powinienem - przyznał
- co ty mówisz , każdego dnia o tobie myślałam - oznajmiła - a teraz stoisz tu przede mną.
- przepraszam - powiedział z ogromnym żalem i pokorą. Nagle dotknął jej twarzy i zaczął po niej sunąć rękoma dotykając blizn.
- wiedz , że gdyby dane mi było wybierać , sam wziąłbym na siebie to brzemię. - oświadczył z bólem.
- nie mów tak - przerwała mu. Widać było , że nie chciał słuchać tych rzeczy.
- tęskniłem - uśmiechnął się.
-
ja też i to bardzo - odwzajemniła uśmiech. - ale nadal nie rozumiem co
was do mnie sprowadza i kim jest twój kolega. - spojrzała się na mnie.
-
to jest ..... - przerwał nagle. Co miał powiedzieć ? Chłopak , który
zabił naszego przyjaciela ? Co więcej przyszedł do ciebie błagać o pomoc
? To było żałosne.
- jestem winien nieszczęścia jakie was
spotkało - odezwałem się. Jej mina znacznie spoważniała. - To ja
popchnąłem Dean'a na tą szybę i to wszystko moja sprawka
- po co tu przyszedłeś ?! - krzyknęła
- przeprosić - odpowiedziałem - i samolubnie prosić i pomoc , której niezbędnie potrzebuję.
- Johnny , skąd go znasz ?! - spytała
- jest moim przyjacielem - powiedział
- wybaczyłeś mu ? - odezwała się srogim głosem
- tak - westchnął
- naprawdę ? - nie mogła w to uwierzyć.
- tak - powtórzył. Ona stanęła i zaczęła się nad czymś zastanawiać. Po chwili odezwała się.
- skoro ty mu darowałeś , to ja też - zdecydowała. Bardzo się zdziwiłem , że tak łatwo poszło , ale to jedynie dzięki Johnn'emu.
- dziękuję ! - krzyknąłem - odwdzięczę ci się , zobaczysz !
- a reszta też z wami jest ? - odparła
- zostali w domu - oznajmiłem. Dziewczyna usiadła koło nas i spojrzała.
- mówiłeś Zayn , że przyszedłeś prosić mnie o pomoc , o co chodzi ? - spytała
- ja i moi przyjaciele , którzy byli na ty balu dziesięć lat temu , jesteśmy prześladowani przez kogoś.- wyjaśniłem
- jak to ? - zdziwiła się
- wysyła nam SMS-y z pogróżkami i mówi , że zapłacimy mu za to , że go zabiliśmy tamtego wieczora - kontynuowałem
- pokaż mi te wiadomości - rozkazała
- nie mogę , one się nie zapisują - oznajmiłem
- przecież to jedyny dowód !
- właśnie dlatego się nie zapisują - odezwał się Black - ma nie być dowodów.
- wszystko dało się znieść , ale on porwał naszą przyjaciółkę , musimy ją uratować ! - krzyknłem
- to straszne - przyznała - niestety nie potrafię wam pomóc .....
- chcemy jedynie , abyś powiedziała nam swoje przypuszczenia , kim on może być - westchnął brunet
- nie mam pojęcia .... - załamała się
- na pewno ? - naciskałem
- nie .... - przerwała - chociaż , mam taki jeden typ
- jaki ? - zerwaliśmy się obydwoje
-
kiedyś dowiedziałam się od ojca - zaczęła - choć to było bardzo dawno ,
że ojciec Dean'a jest przestępcą i to nie byle jakim. To światowej
sławy gangster.
- gangster ? - powtórzyłem z niedowierzaniem.
- no , może trochę przesadziłam , ale czysty to on na pewno nie jest - przyznała
- ale dlaczego miałby się odezwać dopiero teraz ? - zastanawiał się Johnny
- nie wiem , może siedział w więzieniu - pomyślała Elizabeth
- być może .......
Rozmawialiśmy
tak jeszcze długo. Chcieliśmy zaprosić Eliz do nas , ale odmówiła. To
zrozumiałe. Musiała sobie wszystko poukładać i przeanalizować. Kiedy
wróciliśmy już do domu wszyscy czekali na nas w salonie.
*Johnny
Weszliśmy do środka i od razu zauważyliśmy , że coś jest nie tak.
- co jest ? - spytałem
- siadajcie - powiedziała Perrie
- coś nie tak ? - zdziwił się Zayn
- wszystko - burknął Liam. Byłem ciekaw co znowu mu nie pasowało.
- jak tam u Elizabeth ? - zaciekawiła się Darcy
- dobrze , bardzo mile nas przyjęła i bardzo pomogła - wyjaśnił Malik
- to znaczy ? - czekała na dalsze rozwinięcie blondynka
-
powiedziała , że to może być ojciec Dean'a , który nie ma zbyt czystej
przeszłości. - oznajmiłem - ale wy chyba chcecie nam coś powiedzieć
-
tak .... - zaczęła kuzynka Mulata - widzisz, Danielle już długo nie ma ,
dom jest sześcioosobowy i nie ma kto za nią opłacać czynszu ...
- co związku z tym ? - oburzyłem się
- musimy znaleźć innego współlokatora - rzuciła pośpiesznie , bojąc się mojej reakcji
- co ?! - krzyknąłem - chcecie przestać jej szukać ? odpuścić sobie ? zastąpić- ją kimś innym ? - krzyczałem
- to samo jej mówiłem ! - poparł mnie Liam. To była jedyna kwestia w jakiej się zgadzaliśmy.
- nie chodzi o to ! - burknęła - nie mamy za co opłacać domu , skąd wytrzaśniemy te pieniądze ?
- z dupy ! coś wymyślimy ........ - nie mogłem się opanować.
- Johnny spokojnie ... - ogarniał mnie Zayn - to nie jest zły pomysł , jeśli znajdziemy Danielle nie zabraknie jej miejsca ...
- naprawdę Malik ? - zaśmiał się szyderczo Liam - a wiesz kto się w takim raie do nas wprowadzi ?
- kto ? - zdziwił się Mulat
- Harry Styles - oznajmił leżąc jeszcze z chorą nogą. Malik jedynie otworzył szeroko buzię i oczy.
- nigdy się na to nie zgodzę ! - wrzasnął
- Zayn , on nie ma gdzie iśc , zostaliśmy mu tylko my albo znajomi w Miami - próbowała wzbudzić w nim litość jego kuzynka
- mam to w dupie ! niech spierdziela do tego Miami i mi się nie pokazuje - wściekł się
- eeem , przepraszam ale kto to jest pan Styles ? - spytałem
- największy cham jakiego można spotkać - odpowiedział mi Mulat.
- przestań - przerwała mu Darcy - jest spoko , to nasz dawny znajomy
- mniejsza o to , on tu nie zamieszka i już ! - sprzeciwił się.
- a więc wykombinuj skądś pieniądze - rozkazała Perrie
-
i wykombinuję - odpowiedział dumnie. Bałem się co on tam znowu
wymyślił. Moje obawy były niestety słuszne. Gdy wszyscy poszli już spać ,
a ja się wykąpałem , Zayn wparował do pokoju trzymając dwa garnitury.
Jeden czarny z białą koszulą i muszką , a drugi ciemno granatowy z białą
koszulą i także z muszką.
- co to jest ? - spytałem
- nasze wdzianka , które włożymy w dzisiejszą noc - onajmił
- to jest moje wdzianko na dzisiejszą noc - odpowiedziałem wskazując na swoją piżamę.
- oj , nie dramatyzuj , nic ci się nie stanie jak raz w życiu nie wyśpisz się - stwierdził
- ale gdzie ty w ogóle chcesz iść ? - zdezorientowałem się
- zarobić pieniądze - wyksztusił
- jak to ? - załamałem się. Od początku wiedziałem , że nie stoi za tym nic mądrego.
- po prostu - westchnął
- w jaki sposób ? - spytałem
- Johnny , umiesz grać w pokera ? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- oczywiście , a co ? - Zaraz uświadomiłem sobie o co mu chodzi - chyba nie zamierzasz iść i ....
-
zamierzam - przerwał mi - niedaleko stąd jest klub pokerowy i zamierzam
ogołocić z gotówki wszystkich obecnych tam dżentelmenów - mówił z
przesadnie poważną miną
- po co ci to ? - zdziwiłem się
- po to , żeby gnojek Styles trzymał się z daleka od nas - burknął
- co on ci właściwie zrobił ? - próbowałem coś z niego wyciągnąć.
- wystarczy , że jest ......
- dobra wiesz co ? Pójdę tam z tobą , ale pod jednym warunkiem ... - powiedziałem
- co tylko chcesz - ucieszył się
- ja biorę czarny - zaśmiałem się patrząc na garnitury.
- oczywiście ....
W
przeciągu godziny pozbieraliśmy się do kupy , wcisnęliśmy na siebie
wdzianka , wymknęliśmy się nieusłyszenie z domu i dojechaliśmy na
miejsce. Było tu bardzo żwawo. Pełno mężczyzn ubranych elegancko i
kobiet wystrojonych w przepiękne suknie do ziemi. Nawet ucieszyłem się ,
że tu jesteśmy.
- usiądziemy przy tamtym stoliku - wskazał Zayn.
Siedziało przy nim trzech facetów. Jeden stary , drugi młody , a trzeci
mniej więcej w wieku 40 lat. Miał ciemne włosy i zarost. Wyglądał na
kogoś ważnego i jak się potem okazało , tak właśnie było. Spytałem
Malika kto to , a on wyjaśnił mi , że to niemiecki biznesmen i
właściciel sporej firmy , sprzedającej sprzęty RTV.
- to Dylan de Lowe - oznajmił mi mulat.
- będziemy z nim grać ? - spytałem
- tak - odpowiedział , po czym pociągnął mnie do stolika.
-
dobry wieczór , drodzy panowie , czy mają panowie ochotę na partyjkę
pokera ? - zaproponował Zayn. Siedzący tylko zmierzyli nas badawczo
wzrokiem , a najstarszy z nich dał nam znak , abyśmy usiedli z nimi.
Wtedy zaczęła się gra.
- zbieracie na coś chłopaki ? - spytał niemiec
- na wolność - odpowiedział Malik - od pewnych rzeczy i ludzi
- a mianowicie ? - dopytywał się rozbawiony szarmancką odpowiedzią chłopaka.
- na czynsz , brakuje nam na mieszkanie , a rodzice każą dawać sobie samemu radę .... - wyjaśnił
- to od nich chcesz się uwolnić ? - kontynuował de Lowe
-
nie , po prostu jest za mało lokatorów i nie ma kto spłacać czynszu i
jeśli nie uzbieramy kasy to wprowadzi się do nas taki gnojek - zwierzył
się
- a nie ma nic gorszego niż posiadanie wroga we własnym mieszkaniu - dopowiedziałem zastanawiając się równocześnie nad kartami.
-
słusznie - przyznał mi rację biznesmen - ale czasem jak to się mówi
należy blisko trzymać przyjaciół , wrogów jeszcze bliżej - zaśmiał się
-
czasem faktycznie tak jest - godziłem się. Takie pogawędki trwały dość
długo . Najpierw zbankrutował najstarszy z nas , potem Zayn , za nim
ten młodszy i w końcu zostaliśmy tylko ja i de Lowe. Mieliśmy mniej
więcej tyle samo gotówki. Szykowała się niezwykła walka. Biorąc pod
uwagę , że byliśmy po paru głębszych dopisywał nam też humor. Mieli tam
świetną whiskey. Niemiec i ja zaczęliśmy pokerową bitwę popijając przy
tym Jack Daniels'a i paląc cygara. W końcu w moje ręce trafił się mały
poker !. Tylko duży poker , może pokonać małego pokera więc wygraną
miałem w kieszeni. Postawiłem wszystko. Ku mojemu zdziwieniu on też. W
sumie dla niego takie pieniądze to pikuś więc mógł ryzykować.Nadszedł
moment prawdy. Odsłonięcie kart. Niemiec pokazał je i oznajmił dumnie ,
że ma karetę dam ! To silne karty , ale są niczym w porównaniu z moimi
!. Czułem się jak w niebie. Co a satysfakcja.
- dobre karty -
przyznałem z pogardą - ale nie zbyt dobre - uśmiechnąłem się i rzuciłem
na stół karty. - mały poker - oznajmiłem po czym przełknąłem ostatni łyk
whiskey. Zayn tak się ucieszył z wygranej , że zaczął mnie całego
ściskać. De Lowe jednak spojrzał na mnie spod oka i uśmiechnął się.
- chłopcze - zaczął - mały poker to karty tego samego koloru , ustawione w tej samej kolejności.
- no przecież wiem - zaśmiałem się nie wiedząc o co mu chodzi.
- bo widzisz , ty masz ósemkę pik , dziewiątkę pik , dziesiątkę pik i jopka tyle tylko że jopka trefl. - oznajmił
- co ?! - wrzasnąłem - to nie możliwe !
- a jednak - odpowiedział
- nie ! - krzyknął Zayn zdesperowany.
- wiecie chłopcy , mam dla was propozycję - odezwał się nagle.
- jaką ? - spytaliśmy przygnębieni.
- uratuje was od tego gnojka , którego nie chcecie pod swoim dachem - oświadczył
- naprawdę ? ale jak ? - dziwiliśmy się
- po prostu , zamiast jego zamieszka z wami moja córka. - wyjaśnił
- pana córka ? - nie dowierzałem . Miał tyle kasy i wysyłał ją do takiej rudery jak nasza.
-
tak , wiem że nie dysponujecie w pięciogwiazdkowe warunki , ale to i
lepiej - przyznał - ona chce się usamodzielnić , a ja obiecałem jej
znaleźć jakieś skromne mieszkanko.
- to świetny pomysł - zgodził się Malik , bez zastanowienia.
-
a więc chodźcie przedstawię ją wam. - nakazał. Zaprowadził nas do
pięknej , wysokiej dziewczyny o czarnych włosach i szczupłej sylwetce.
- córciu , to będą twoi nowi współlokatorzy - oświadczył jej
- mieszkają z nami jeszcze dwie dziewczyny i chłopak - zaznaczyłem
- o ! to jeszcze lepiej - uśmiechnął się ,,ojciec''. Dziewczyna nie była równie ucieszona jak jej tata.
- cześć , jestem Zayn ! - wyskoczył do niej Malik. Ona tylko przeleciała go mizernym wzrokiem.
-
dzień dobry , nazywam się Johnny Black - przedstawiłem się. Ona
wystawiła mi tylko rękę , którą ucałowałem. Widocznie jej się to
spodobało.
- Adrianna de Lowe - westchnęła ponętnym i dość specyficznym głosem.
- miło mi - podkreśliłem. Malik zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Zrobiłem z niego kompletnego durnia.
- mnie także - burknął ze złością na mnie.
- kiedy mam się wprowadzić ? - spytała
- może pani nawet i jutro - rzekł elegancko mulat.
- nie musisz do mnie mówić ,,pani'' - zaśmiała się szyderczo. Znowu mu nie wyszło.
- to , czekamy na ciebie - oznajmiłem . Wyszliśmy z Malikiem i wsiedliśmy do samochodu.
- dzięki , że mnie ośmieszyłeś ! - wybuchnął
-
szczerze , to wcale nie musiałem , sam świetnie sobie poradziłeś -
zaśmiałem się. On miał mi coś odpowiedzieć , ale nagle przyszedł mu SMS.
,, Im więcej osób w to wmieszacie , tym więcej krwi będziecie pić ! -
Mściciel. Ps poznałem już waszą przyjaciółeczkę i wymodelowałem jej
twarzyczkę''. Wszystko to Zayn czytał na głos , ale nagle upuścił
telefon przerażony. Ja szybko go podniosłem. Ujrzałem w nim Elizabeth , w takim stanie :
Mam nadzieję , że się podobało :D dziś wyszedł długi , ale to dobrze :P nowi bohaterowie są już dodani w zakładce ,,postacie'' serdecznie zapraszam i proszę o komentarze :3
Świetny rozdział dłuuuugi <333 hmmm. Adrianna to Marcela z Top Model, heh. :-)
OdpowiedzUsuńSuper, tylko mam jedno pytanie, czemu on pokaleczyl Elizabeth, skoro ona nic nie zrobiła?
OdpowiedzUsuńwidocznie mogła wiedzieć coś , co by mu zaszkodziło , albo ma jeszcze inny powód :P hehe
Usuń:ooooooooooooo Szczęka opadła ! No super chcę next !:p - POzdrawiam Livia :)
OdpowiedzUsuńEm... Nie wiem jak to powiedzieć, ale podobał mi się nawet rozdział, ale przeraziło mnie to zdjęcie Elizabeth. Mogłaś zrobić jakiś opis (bo sądzę, że to wychodzi Ci najlepiej :3), a nie dodawać zdjęcie, które będzie mi się śniło po nocach o.O
OdpowiedzUsuńAle jak już mówiłam, bardzo podobało mi się.
Jeśli chcesz to informuj mnie o nowych postach, a ja chętnie zajrzę i przeczytam. Mogę Cię wtedy dodać do linek, ale wiedz, że będę oczekiwać tego samego.
Pozdrawiam ♥.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńspoko , może nawet poczytam twojego bloga , bo czytam tylko 1 . jak chcesz , żebym cię informowała o rozdziałach to podaj GG :D PS. Sorry , że przeze mnie będziesz miała koszmary , ale musiałam dodać to zdjęcie i cieszę się , że robi TAKIE wrażenie :D hehe . Pozdrawiam Łucja .
Usuń